Zbigniew Stonoga udostępnił na swoim profilu na Facebooku akta ze śledztwa ws. afery podsłuchowej. Kim jest "polski Edward Snowden" - jak określają go niektórzy, założyciel tabloidu, który planuje założenie partii politycznej?

Zbigniew Stonoga - jak sam podkreśla - od lat próbuje "walczyć z systemem". Prowadzi swoją prywatną wojnę z polską skarbówką, która rzekomo zniszczyła jego interesy. I tak na budynku swojego salonu samochodowego wywiesił baner, na którym w wulgarny sposób napisał, co myśli o urzędzie skarbowym. Fiskus odmówił mu prawa zwrotu podatku VAT. Na czerwonym banerze pojawił się napis: "Zamknęliśmy bo wypierydolił nas Urząd Skarbowy Warszawa Targówek. Na kwotę 1 900 000 zł. Dziękujemy Ci zasrany fiskusie".

Podobne w tonie napisy pojawiały się także na przydrożnych ogrodzeniach i ulicznych billboardach:

Swoją niechęć do skarbówki, ale i polityków, biznesmen manifestował także jeżdżąc samochodem oklejonym napisami "Pierydole Fiskusa i złodziei z Wiejskiej":

Później Stonoga walczył z funkcjonariuszami policji - łamanie prawa wytykał im na Facebooku. Zamieścił nawet ogłoszenie o pracy dla ludzi, którzy w tropieniu afer w policji chcieliby mu pomóc. Zaproponował, by zatrudnieni przez niego pracownicy jeździli za radiowozami warszawskiej policji Białołęka i utrwalali kamerami przebieg służby funkcjonariuszy. Oferował za to 2,5 tys. złotych netto.

Biznesmen prowadzi także prywatną wojnę z ustępującym rzecznikiem komendy głównej policji Mariuszem Sokołowskim. Przekonywał m.in., że odkupił dług Sokołowskiego i aktora Tomasza Karolaka - panowie mieli rzekomo nieuregulowane rachunki w jednym z hoteli. Sokołowski twierdzi, że rewelacje biznesmena to "pomówienia i oszczerstwa", złożył też w prokuraturze zawiadomienie o uporczywym nękaniu, którego miał się dopuścić przedsiębiorca. Teraz obaj panowie spotkają się w sądzie.

Zbigniew Stonoga zorganizował też demonstrację przed komisariatem w Legionowie po śmierci 19-latka, którego próbowała zatrzymać policja. Biznesmen sugerował, że chłopak nie połknął torebki z marihuaną, ale został uduszony przez funkcjonariusza. Przypomnijmy, że przez kilka dni trwały tam burdy kibiców.

Stonoga często bywa w sądach i w prokuraturze. Jak wylicza "Gazeta Wyborcza", na początku tego roku w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga toczyło się 81 spraw, które w większości sam zainicjował. Ze statystyk w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga i podległych mu sądach rejonowych wynika z kolei, że od 2006 roku było 61 spraw, w których widnieje nazwisko Stonoga. "GW" przypomina, że w 2011 roku przedsiębiorcę skazano prawomocnie z art. 224 i 226 kodeksu karnego (groźby wobec funkcjonariusza publicznego i znieważenie go), a w 2012 roku - z art. 286 ust. 1, czyli za doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wyniku wprowadzenia w błąd.

Od maja Stonoga wydaje swój tabloid "Gazeta Stonoga".

Obecnie pracuje ponadto nad stworzeniem własnej partii. W rozmowie z Wirtualną Polską poinformował, że proces zakładania ugrupowania "Stonoga Partia Polska" trwa od listopada ubiegłego roku, a kongres założycielski planowany jest na lipiec. Biznesmen powiedział portalowi, że w partii mają znaleźć się osoby, które nie przekroczyły 30. roku życia. Zasugerował również, że nie będzie w tym gronie żadnych znanych nazwisk.

Wartościami nowej partii mają być - jak mówi jej założyciel - "Bóg, Honor, Ojczyzna oraz dekomunizacja".

Nie będzie to pierwsza przygoda Zbigniewa Stonogi z polityką. W przeszłości przedsiębiorca był asystentem posłanki Samoobrony Wandy Łyżwińskiej i swobodnie poruszał się po Sejmie. Był też doradcą Andrzeja Leppera.

Stonoga miał być ważnym świadkiem w aferze Lwa Rywina, ale prokuratura oceniła jego zeznania jako niewiarygodne. Również prokuratura w Białymstoku negatywnie oceniła wiarygodność informacji Stonogi na temat afery w PZU.

(edbie)