„Pojawiają się zarzuty, że moje działania są na szkodę Polski. To jest działanie na rzecz społeczeństwa. Byliśmy świadkami wielu afer i dotąd nigdy, poza sprawą Rywina, nikogo nie ukarano" – powiedział w rozmowie z TVP Info Zbigniew Stonoga, który umieścił na swoim facebookowym profilu akta afery podsłuchowej. Biznesmen nie uważa, że złamał prawo.

Upublicznienie materiałów wcześniej opublikowanych, nie jest złamaniem prawa - powiedział w rozmowie z TVP Info Stonoga.

Zaznaczył również, że natknął się na dokumenty, gdy "przeglądał internet" i szukał "rzeczy ciekawych".

Nie ja to publikowałem, tylko służby - powiedział Stonoga.

Śledztwo w sprawie wycieku akt z afery podsłuchowej już zapowiedziała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Prok. Mazur potwierdziła, że ujawnione akta pochodzą ze śledztwa. Podkreśliła, że od lutego stronom postępowania, w tym obrońcom, udostępniano akta śledztwa. Śledczy z prokuratury dostali już także listę kilkunastu osób, które miały zgodę na kopiowanie dokumentów.

Te osoby to podejrzani, ich adwokaci oraz pokrzywdzeni, a więc osoby podsłuchiwane i ich pełnomocnicy. Prokuratorzy nie ujawniają, ile osób i kto konkretnie miał zgodę na wgląd, a kto na zrobienie fotokopii.

Jak przekonuje prokurator Renata Mazur, wyciek 13 z 20 tomów akt nie ma wielkiego wpływu już na śledztwo, bo w pewnym momencie i tak śledczy muszą pokazać stronom cały zebrany materiał dowodowy.

To nie oznacza jednak zgody prokuratury na ich upublicznienie, bo za to grozi kara do 2 lat więzienia. Prokurator dodaje, że każda zgoda na kopiowanie akt była opatrzona właśnie takim ostrzeżeniem.

Największy wyciek w historii

Od wczoraj w sieci można znaleźć kolejne tomy akt z zeznaniami podejrzanych, a także protokoły zeznań osób, które były nielegalnie podsłuchiwane w warszawskich restauracjach.

Oprócz tego, w tych materiałach są dowody w śledztwie - fotografie sprzętu podsłuchowego, odręczne zapiski kelnerów, którzy zakładali te podsłuchy. Z tych materiałów można się nie tylko dowiedzieć, co zeznawały poszczególne osoby, ale także można poznać szczegółowe dane osobowe przesłuchiwanych osób - są adresy, numery PESEL. To między innymi pełne dane szefów służb - między innymi szefa CBA Pawła Wojtunika - osoby podlegającej szczególnej ochronie.

Sprawę skomentował w Kontrwywiadzie RMF FM szef kancelarii premiera Jacek Cichocki. To jest bardzo zła sytuacja. Same przecieki dewastują ład, który wszyscy powinniśmy chronić. To dewastowanie podstawowego systemu funkcjonowania instytucji - mówił.

 TVP Info/RMF FM (j.)