"Uczestniczyliśmy w przesłuchaniu czterech osób. Nie mieliśmy najmniejszych problemów z zadawaniem pytań" - powiedział ppłk Karol Kopczyk, prokurator, który brał udział w przesłuchaniach w komitecie śledczym w Moskwie. Prokuratorzy zdementowali też informację podaną przez "Nasz Dziennik" dotyczącą obecności gen. Błasika w kokpicie tupolewa.

W sumie przesłuchaliśmy cztery osoby, ale przeprowadziliśmy łącznie sześć przesłuchań. Wynikało to z konieczności zadania dodatkowych szczegółowych pytań dwóm osobom. Przesłuchania trwały po sześć, osiem godzin. Umożliwiono nam zadanie wszystkich pytań, także tych, które wynikały z odpowiedzi świadków - powiedział jeden z prokuratorów, podpułkownik Karol Kopczyk.

Przesłuchania nie były nagrywane, tylko zapisywane. Był obecny tłumacz. Po zakończeniu zapoznaliśmy się z treścią zeznań - powiedział ppłk Kopczyk.

Prokuratorzy podkreślili, że śledczy w Moskwie nie zapoznali się z dokumentami dot. gen. Błasika. Zdementowali tym samym informację podaną przez "Nasz Dziennik". Według dziennikarzy gazety, w kokpicie rządowego Tu-154 nie było gen. Błasika. Miało to wynikać z kwerendy akt przeprowadzonej przez polskich prokuratorów ppłk. Kopczyka i mjr. Jarosława Seja.

Polscy prokuratorzy nie zapoznawali się z dokumentami dotyczącymi gen. Błasika; ani tymi, które potwierdzają, że gen. Błasik był w kokpicie samolotu Tu-154M, ani też takimi, które by tej wersji zaprzeczały - powiedział wiceszef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ryszard Filipowicz.

Major Sej powiedział, że w Moskwie polscy prokuratorzy potwierdzili nienaruszalność pieczęci sejfu, w którym znajdują się nagrania czarnych skrzynek.