„Społeczeństwo ma prawo już całkowicie pogubić się w tym, jaki był przebieg katastrofy i jakie jest prawidłowe nagranie z kokpitu. Chyba najwyższa pora odłożyć wszystko na bok i rozpocząć prace na arenie międzynarodowej, wśród najlepszych ekspertów, ustalić pewne rzeczy w sposób całkowity” – mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Grzybem Małgorzata Wassermann, córka zmarłego w katastrofie smoleńskiej Zbigniewa Wassermana. Odnosi się w ten sposób do nowych stenogramów z tupolewa ujawnionych przez dziennikarzy RMF FM.

Kolejny odczyt wskazuje tylko na to, że bez dostępu i badania oryginału czarnych skrzynek można powiedzieć, że wszystkie ustalenia do tej pory są podważone - ocenia Wassermann. Pamiętamy wszyscy, jak prokuratura ponad rok temu zrobiła konferencję prasową i na niej przekazała informację, iż wyklucza obecność generała Błasika w kokpicie. Dzisiaj mamy kolejną opinię. To stawia znak zapytania nad sensownością częściowych komunikatów wydawanych przez prokuraturę - skoro prace trwają to nie powinno się ujawniać cząstkowych informacji, bo dalsze badania mogą je podważyć - dodaje. Dzisiaj chyba dla każdego jest jasne, że dalsza praca na kolejnych kopiach spowoduje tylko dalszy zamęt i ferment. Powinniśmy pracować tak, jak każdy cywilizowany kraj - na oryginałach - podkreśla córka Zbigniewa Wassermanna.

Małgorzata Wassermann podkreśla, że chciałaby się zapoznać z całością nowej opinii biegłych. Przyjmę każde ustalenie i każdy dowód pod warunkiem, że da się go zweryfikować i będzie on tworzył logiczną całość - zapewnia. Nagranie nie zmienia obrazu, który zastaliśmy na miejscu zdarzenia, nie zmienia faktu, jak są ulokowane szczątki, jak są rozrzucone ciała, nie zmienia ani wysokości, ani grubości brzozy i tego, że ona nie była w stanie spowodować takiej katastrofy - zastrzega. Jest ileś obiektywnych faktów, których nie jesteśmy w stanie podważyć. To nagranie w żaden sposób się do nich nie odnosi - podsumowuje Małgorzata Wassermann.

Przypomnijmy - z nowych, dokładniejszych zapisów stenogramów nagrań z kokpitu Tu-154M, ujawnionych dziś przez RMF FM wynika m.in., że Dowódca Sił Powietrznych do końca przebywał w kokpicie lądującego tupolewa, załodze nieustannie przeszkadzały osoby trzecie, a co więcej na pokładzie podawano "piwko".

Załoga - jak wynika z materiału, do którego dotarli dziennikarze RMF FM - musiała nieustanie uciszać i uspokajać osoby trzecie przebywające w kokpicie podczas lądowania. W ciągu 20 minut przed katastrofą magnetofon zarejestrował aż 7 prób uspokajania i uciszania. Od zwykłego "ćśś-ćśś", "cicho tam!", przez "wychodzić mi stąd!", po "ku(...), przestańcie proszę

W kabinie do samego końca obecny był także Dowódca Sił Powietrznych. DSP nie opuszcza kokpitu mimo wezwania stewardessy do zajęcia swoich miejsc, wydaje także polecenia członkom załogi.

Na pół godziny przed katastrofą mikrofony zarejestrowały rozmowę, w czasie której ktoś z załogi - raczej nie piloci - rozmawiali o piciu piwa w czasie lotu. Alkoholowi poświęcone są dialogi niezidentyfikowanych osób.

Wcześniejsze kopie, które analizowali biegli, wykonywano z częstotliwością próbkowania 11 kHz, w najnowszych - zastosowano częstotliwość próbkowania 96 kHz.

Uzyskane w ten sposób dane zajęły 2,8 GB, czyli 14 razy więcej pamięci niż badane wcześniej. Wcześniejsze kopie "ważyły" 0,2 GB.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Katastrofa smoleńska. Pełnomocnik rodzin będzie się domagał konsekwencji ws. nowych stenogramów

Nowe stenogramy rozmów z Tu-154M. Udało się odczytać więcej słów

Nowe stenogramy z katastrofy Tu-154M. Prokuratura: Dajcie nam pracować

Marcin Mastalerek: Nowe stenogramy z katastrofy smoleńskiej? Ktoś chce podgrzać emocje

Katastrofa smoleńska. Maciej Lasek: Śledczy odmówili nam dostępu do nowych stenogramów

Nowe stenogramy. Kilka pytań

Niedawno ukazała się książka "Zamach na prawdę", która odsłania nieznane kulisy największej w historii Polski katastrofy lotniczej oraz śledztwa w tej sprawie. Małgorzata Wassermann ujawnia szczegóły przesłuchania w Moskwie, w czasie którego doszło do próby zwerbowania jej przez agentkę rosyjskich służb. Córka posła, który zginął w katastrofie, od pięciu lat z wielką determinacją walczy o prawdę o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku. WIĘCEJ O KSIĄŻCE ZNAJDZIESZ TUTAJ


(mn)