Jedna osoba została ranna, a dwie uważa się za zaginione po wybuchu i pożarze w należącej do Brazylii stacji badawczej Comandante Ferraz, na Wyspie Króla Jerzego, u wybrzeży Antarktydy. 44 osoby zdołano ewakuować do położonej w pobliżu stacji Eduardo Frei należącej dio Chile.

Dwaj zaginieni to żołnierze, którzy brali udział w akcji gaszenia pożaru. Rannemu udzielono pomocy w polskiej stacji antarktycznej im. Arctowskiego. Jego stan jest stabilny. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną eksplozji i pożaru.

Według rzecznika brazylijskiej marynarki wojennej, pożar wybuchł w maszynowni stacji, w której mieszczą się m. in. generatory prądu elektrycznego. Płomienie zniszczyły prawie całą stację. W momencie, kiedy pojawił się ogień, w stacji było około 60 osób - między innymi naukowcy prowadzący badania nad ekosystemami oraz morską florą i fauną.

W grudniu ubiegłego roku w pobliżu stacji podczas sztormu zatonęła barka z ładunkiem przeznaczonych dla niej około 10 tys. litrów oleju napędowego.