"Jak nie dać się porwać" - specjalne zajęcia dla dzieci zostaną zorganizowane w szkole w podszczecińskim Bezrzeczu. To tam uczy się 10-letnia Maja uprowadzona w ubiegły wtorek i uwolniona dzień później w Niemczech.

Aneta Łuczkowska RMF FM: Co możemy poradzić dzieciom? Jak się mają zachować w sytuacji, kiedy zaczepia je ktoś obcy?I nie wiadomo, jakie ma intencje, może to być porywacz.

Anna Gembala, policjantka, która uczy dzieci bezpiecznych zachowań: Przede wszystkim musimy w dziecku wzbudzić przeświadczenie, że nie są same i mogą liczyć na pomoc. Musimy im mówić, że w sytuacji, kiedy dzieje się coś złego, kiedy faktycznie pojawia się w ich okolicy osoba dla nich nieznana, a nie ma żadnej innej dorosłej osoby, to wtedy mogą tak naprawdę zrobić wszystko. Mogą krzyczeć głośno, tupać nogami, próbować odepchnąć tę osobę od siebie, co im przyjdzie po prostu do głowy, jakiekolwiek zachowanie, które zmusiłoby tego sprawcę do uwolnienia dziecka. Oczywiście, jeżeli wtedy już dziecko zdaje sobie sprawę, że nie ma szans z taką osobą, bo jest od dziecka większa, jest silniejsza, to wtedy takie dzieciątko także zdaje sobie z tego sprawę, że nic więcej nie zrobi i w tym momencie już jest działalność policji. Ważne jest to, żeby rozmawiać z dziećmi w różnych sytuacjach, zarówno rodzice w domu powinni takie rozmowy przeprowadzać przy różnych okolicznościach. Jeżeli widzą jakąś niebezpieczną sytuację, to mówić jak powinny się zachować.

Żeby nie ufać obcym?

Żeby nie ufać obcym. Policjanci już takie spotkania prowadzą od wielu, wielu lat i wchodzą już do najmłodszych dzieci. Już nawet z przedszkolakami w wieku 4-5 lat prowadzimy takie pogadanki. Ja sama prowadziłam wcześniej takie spotkania z dziećmi i one są bardzo chłonne wiedzy, bardzo ładnie tę wiedzę przyswajają. Oczywiście ona musi być podana na poziomie dziecka. I najlepiej nauczyć dzieci takich prawidłowych zachowań, poprzez różnego rodzaju scenki, a więc my pokazujemy konkretne działania. Wcielamy się w rolę niedobrego pana czy też niedobrej pani, mówimy sytuację, np. jesteśmy na placu zabaw: "Chodź ze mną pójdziesz, zobaczysz jakieś zwierzątko". Dzieci są czułe na takie maleńkie zwierzątko. "Chodź pokażę ci kota, który jest tam w piwnicy albo małego pieska". Przy takich scenkach, w których uczestniczyłam, dzieci kilka razy, kiedy nie byłam w mundurze, podawały mi rękę i ze mną szły w kierunku rzekomej piwnicy.

Po szkoleniu to się zmieniało?

Po szkoleniu to się zmieniało. Później wspólnie omawialiśmy tę sytuację. Czy kolega, czy koleżanka dobrze zrobili, że poszli właśnie z tą panią, mimo że była miła i sympatyczna i ładnie wyglądała i dzieci tłumaczyły, że nie wolno tak robić, że faktycznie jest to złe i później kilka razy znowu ćwiczyliśmy takie sytuacje, żeby one je zapamiętały. One są powtarzane później bardzo często, bo jedno takie spotkanie to jest za mało. Później w dalszych latach, czy to w szkole już podstawowej. Ja myślę, że to cały czas trzeba przypominać, bo mogą być różne sytuacje.

A w sytuacji, kiedy dziecko zostanie uprowadzone, są jakieś rady, co taki maluch może zrobić, żeby przeżyć?

Najważniejsza jest dla niego, dla nas i dla wszystkich życie i zdrowie takiego dziecka, i jeżeli porywacz jest bezwzględny, to myślę, że dziecko, jak i dorosła osoba, niewiele mogłaby wtedy zrobić,. Ale jeśli jest taka sytuacja, którą może wykorzystać na wyrzucenie czegokolwiek - wstążki, gumki, jakiegoś innego elementu swojej odzieży, to może pomyśleć, że ktoś to zauważy, że ktoś będzie wtedy wiedział, że tędy ja jechałam czy ten sprawca mnie przewoził. Czy też będzie sytuacja, że zostaną uchylone drzwi i będzie mogła taka osoba uciec.

Właśnie pamiętam ze szkolenia wojskowego, kiedy nas uczono, co zrobić w sytuacji, gdy jesteśmy porwani, to nie było takie proste, bo to była kwestia tego, żeby przeżyć za wszelką cenę.

Tak i to jest tutaj najważniejsze. Jeżeli ta osoba jest bezwzględna, w jakiś sposób jeszcze może dojść do sytuacji, gdzie krępuje ręce czy też nogi, wtedy nie ma możliwości żadnego działania, ale różne są zachowania przestępców i nie ma co generalizować, ale jeżeli nadarza się sytuacja, że możemy dać jakikolwiek ślad osobom, które będą nas szukać, to należy taką szansę wykorzystać.

A co z jedzeniem i piciem, jeżeli porywacz oferuje coś do jedzenia lub do picia, brać?

Bezpieczniej nie. Oczywiście, jeżeli porwanie dotyczy małego dziecka, to trudno odmówić, żeby takie dziecko nic nie piło i nie jadło, tym bardziej, że jednak takie poszukiwania trwają długo. W miarę możliwości jednak nie, bo nigdy nie wiemy, czy ta osoba faktycznie nie wsypie jakichś środków odurzających, czy usypiających, żeby mieć spokój, żeby nie słyszeć płaczu czy też krzyku dziecka. Bezpieczniej nic jednak nie brać.

(j.)