"Eksperci przewidują, że około 2040 roku sztuczna inteligencja będzie dorównywała nam możliwościami" - mówi w rozmowie z Magdaleną Wojtoń i Bogdanem Zalewskim Tomasz Wesołowski, ekspert AI. "Coraz więcej mówi się o sztucznej inteligencji, coraz więcej osób chce się podpiąć pod zainteresowanie tą działką. Łączą ze sztuczną inteligencją wiele tematów, które niewiele mają z nią wspólnego. Seksroboty, sztuczne dzieci to coś chwytliwego, to oglądaliśmy w filmach" - dodaje. "Może też być tak, że sztuczna inteligencja będzie współpracować z człowiekiem. Że człowiek będzie mógł dołożyć sobie jakieś sztuczne organy, które będą wzmacniać jego kompetencje - tym organem może być mózg" - wyjaśnia Wesołowski. "Sztuczna inteligencja już wpływa na nasze życie i pozwala realizować rzeczy, które wcześniej były niemożliwe" - podkreśla ekspert. Jakie zagrożenia się z tym wiążą? Czy roboty mogą pozbawić nas roboty? Jak rozwój sztucznej inteligencji zmieni nasze codzienne życie? To tylko kilka z wielu zagadnień, o które zapytali nasi dziennikarze.

Magdalena Wojtoń, RMF FM: Naszym gościem jest Tomasz Wesołowski -  mężczyzna, który dąży do tego, żeby sztuczna inteligencja była powszechna w naszym życiu.

Bogdan Zalewski, RMF FM: Żywy mężczyzna (śmiech).

Tomasz Wesołowski: Tak, żywy, żywy.

B.Z.: To jest właśnie ten Test Turinga. Rozmawiamy.

Przeszedłem.

M.W., B.Z.: Co myślisz, kiedy słyszysz "sztuczna inteligencja"? Co to jest?

To temat, który jest teraz na językach wszystkich. Tak naprawdę nie jest nowy. Pojawiał się w latach 50. wraz ze stworzeniem pierwszych komputerów. Idea stworzenia inteligentnej maszyny przyświecała ludziom od samego początku. Zbudowali komputer i uznali, że wkrótce będzie mógł być inteligentny. Bardzo szybko okazało się jednak, że jest na to za wcześnie, że te maszyny nie są w stanie wykonywać inteligentnych czynności -  są na to za słabe. Fala zainteresowania zmieniła się w falę sceptycyzmu. W latach 80. przyszła druga fala fascynacji. Ona wiązała się z filmami typu "Terminator" czy " Łowca Androidów". Teraz, od dwóch, trzech lat sztuczna inteligencja już wpływa na nasze życie i pozwala realizować rzeczy, które wcześniej były niemożliwe.

B.Z.: Ja na początku powiedziałem o Teście Turinga. To jest test na to, czy mamy do czynienia z maszyną czy z człowiekiem.

Tak, to jest test, który ma sprawić, że w komunikacji będziemy w stanie to określić. Jeszcze żadnej maszynie nie udało się go przejść.

B.Z.: Czyli nie możemy jeszcze mówić o myślących maszynach. To wciąż jest oksymoron, sprzeczne pojęcie, tak?

Tak, to jest jeszcze przed nami. Eksperci przewidują, że około 2040 r. sztuczna inteligencja będzie dorównywała nam możliwościami. Ale czy będzie świadoma, czy będzie miała świadomość? To jest wątpliwe.

M.W.: Możesz dać przykład istniejącej obecnie najbardziej inteligentnej sztucznej inteligencji?

Ciężko mówić o inteligentnej sztucznej inteligencji. To jest inteligencja tzw. wąska, czyli wyspecjalizowana w jednej, konkretnej dziedzinie, w której te maszyny mogą być "mądrzejsze niż ludzie" - w rozpoznawaniu obrazu, analizie dźwięków. Ogólnie mówiąc, w analizie dużych zbiorów danych i wyciąganiu wniosków na tej podstawie. Te algorytmy pomagają nam już choćby w medycynie, w obrazowaniu medycznym, w wykrywaniu komórek rakowych, zmian. Na co dzień to na przykład samochody, które będą w stanie jeździć same, bez kierowcy. Technologia jest już bardzo blisko osiągnięcia tego celu.

B.Z.: Zrobiliśmy przegląd doniesień z ostatnich dni. To jest cały wysyp niesamowitych, czasem szokujących, przerażających nawet wiadomości: " Na całkowicie zrobotyzowanej angielskiej farmie odbyły się pierwsze żniwa." " Sztuczne, komputerowe dziecko BabyX zachowuje się na ekranie niemal jak mały, żywy chłopczyk". Kolejne, trochę lekko dwuznaczne: "Doktor Sergi Santos jest jednym z twórców hiperrealnego robota nazwanego Samantha. Twierdzi, że stosunki z tym robotem pomagają mu w jego małżeństwie, tym realnym". Z czym my mamy w ogóle do czynienia? Co to za wysyp?

Ten wysyp to taka samonapędzająca się machina. Coraz więcej mówi się o sztucznej inteligencji, coraz więcej osób chce się podpiąć pod zainteresowanie tą działką. Łączą ze sztuczną inteligencją wiele tematów, które niewiele mają z nią wspólnego, ale dzięki temu jest o nich głośno. Seksroboty, sztuczne dzieci to coś chwytliwego, to oglądaliśmy w filmach. Bardzo dynamicznie rozwija się na pewno segment asystentów, którzy będą nam pomagać w realnym życiu.

M.W.: A co byś dodał do naszej listy?

Do tej pory wydawało się, że komputery mogą być odtwórcze, nie mogą być kreatywne. Dzięki algorytmom sztucznej inteligencji okazuje się, że komputery mogą też tworzyć muzykę, filmy...

 B.Z.: Czytałem o pierwszej płycie, która powstała wyłącznie na podstawie działań sztucznej inteligencji...

M.W.: Słyszeliśmy też, że dzięki niej każdy z nas może zostać na przykład Van Goghiem.

Tak jest, bo rysując kilka kresek z pomocą algorytmu jesteśmy w stanie stworzyć piękny obraz. To sztuczna inteligencja go tak naprawdę tworzy nie my. Ale to jest przełom. Do tej pory wszystko było odtwórcze, teraz kreatywność też wchodzi w pole zastosowań komputerów.

B.Z.: A propos tych pól. Każde pole ma jakąś granicę. Gdzie tu ona jest? Czytałem, że w 2015 r. Anthony Lewandowski założył religijną organizacje non-profit o nazwie "Droga Przyszłości". Jego misja: wykreować i wypromować Boga opartego na sztucznej inteligencji, a przez to jako uwielbienie i zrozumienie przyczynić się do ulepszenia społeczeństwa. Te działania to już nie jest jakieś paranaukowe sekciarstwo?

Są takie przekonania, że tworząc sztuczną superinteligencje ludzie sami stworzą sobie Boga. To byłoby coś, co zna odpowiedzi na wszystkie pytania i ma sumę wiedzy całej ludzkości. To byłaby taka wyrocznia, do której można pójść i spytać się o cokolwiek, a ona będzie znała odpowiedź. Jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Można dywagować, czy jest to możliwe czy nie, ale powtórzę: dziś nie jesteśmy w stanie tego osiągnąć.

B.Z: To jest wciąż science-fiction.

10 lat temu to było science-fiction. Teraz można powiedzieć, że być może będzie to możliwe. Nie jest to science-fiction w znaczeniu: kiedyś oglądaliśmy to w filmach, coś zostało wymyślone, to nigdy nie będzie możliwe. Teraz widzimy, że być może jeszcze za naszego życia stanie się to faktem.    

B.Z.: Ja świadomie nawiązałem do science-fiction, bo pamiętamy taką książkową wizję Philipa K. Dicka "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" Na kanwie tej powieści stworzył swój obraz Ridley Scott, tytuł "Blade Runner". Tam androidy nie miały uczuć wyższych, testem była empatia. Czy to będzie ta granica? Stworzymy inteligentnego robota, ale on nie będzie miał uczuć?

Jeżeli chodzi o stworzenie inteligentnej maszyny, gdzie inteligencja oznacza wnioskowanie, analizowanie suchych faktów, to tutaj jesteśmy bardzo blisko. Natomiast te miękkie kompetencje, empatia, samoświadomość może być testem na człowieczeństwo.

M.W.: Tomaszu, mówiłeś o roku 2040. Jak Twoim zdaniem będzie wyglądał typowy dzień tego roku? Wstajemy rano...

Budzi nas nasz asystent.

B.Z.: Piękna asystentka :)

Może tak być :) Ale jeśli ktoś będzie miał normalną rodzinę to niekoniecznie. To nie musi być robot. Ci asystenci będą niewidoczni. To tak zwany ambient software, czyli oprogramowanie, które nas otacza, jest wszędzie, ale my go nie widzimy. Komunikujemy się z nim naszym naturalnym interfacem, czyli mową. Budzi nas taki inteligentny asystent, który jest na przykład w głośnikach w naszej sypialni. Idziemy do łazienki. W lustrze widzimy najnowsze wiadomości przefiltrowane pod kątem naszych zainteresowań - coś co już teraz się pojawia.

B.Z.:To brzmi bardzo optymistycznie i podniecająco. Ja już jestem podekscytowany. Natomiast są tacy, którzy twierdzą, że to jest ogromne zagrożenie. Na przykład James Cameron, reżyser "Avatara" stwierdził ostatnio, że technologia i ludzie rozwijają się razem i może przyjść moment, że technologia stanie się zbyt zaawansowana dla ludzkości. Przesada czy sztuczna obawa?

Są i takie głosy. Jest kilka obozów. Jeden mówi, że powinniśmy zaprzestać prac nad sztuczną inteligencją, ponieważ może się stać zagrożeniem. Ale nie da się powstrzymać rozwoju technologii. Raczej powinniśmy się zastanowić, jak zrobić to mądrze. Może też być tak, że sztuczna inteligencja będzie współpracować z człowiekiem. Że człowiek będzie mógł dołożyć sobie jakieś sztuczne organy, które będą wzmacniać jego kompetencje - tym organem może być mózg.

B.Z.: To już jest eugenika, ulepszanie gatunków.

Tak - to jest coś, co może nadejść za naszego życia.

B.Z.: Jeszcze a propos takich strachów. Nie tylko artyści alarmują. W sierpniu ponad 100 przywódców oraz miliarder Elon Musk, czyli człowiek, który się zajmuje sztuczną inteligencją, wezwali ONZ do działania przeciwko rozwojowi i użyciu śmiertelnej, autonomicznej broni. Jaki jest powód tego alertu?

Chodzi o to, że algorytmy sztucznej Inteligencji w określonych zastosowaniach są lepsze niż ludzie. Kraj, który osiągnie poziom zaawansowania, może zyskać dużą przewagę militarną. Były w tym roku testy przeprowadzane na symulatorach lotniczych, w których komputer pilotujący samolot był dużo lepszy od najlepszych pilotów szkolonych od wielu lat. Komputer to samo osiągnął już po pół roku. Ten poziom zaawansowania maszyn może być wykorzystany nawet nie przez same maszyny, jak w filmie "Terminator", tylko przez ludzi, którzy użyją tego w zły sposób. To jest największe zagrożenie.

B.Z: A inny program-haker będzie próbował zepsuć jego możliwości.

Tak, wojny robotów.

M.W: Pytałam o to, jak będzie wyglądał dzień w 2040 r. Czekałam, czy dojdziemy do punktu: "wychodzimy do pracy". Czy będzie wtedy praca dla nas?

Będzie.

M.W. Skoro autobus będzie mógł jeździć sam, robot może nas obudzić, przywieźć zakupy to po co my?

B.Z Będziesz leżeć i pachnieć.

A robot obok nas :) Tak, to jedno z zagrożeń. Myślę, że na pewno zmieni się specyfika pracy. Nie będziemy wykonywać zawodów, które są nudne, powtarzalne -  to będzie domena robotów. Na pewno jednak pojawią się nowe zajęcia, o których nawet teraz nie mamy pojęcia. To jest jak z każdą rewolucją przemysłową. Mówiło się, że każda zabierze ludziom pracę i nie będzie nic do roboty, a okazywało się że każda powodowała, ze pojawiały się nowe możliwości i było jeszcze więcej pracy i wyzwań. Na pewno jednak część zawodów zniknie i ta edukacja, która jest teraz może się okazać zupełnie niepotrzebna. Takim zawodem na przykład jest tłumacz. Tłumaczenie to coś, co bardzo dynamicznie się rozwija. Może się okazać, że języków będziemy się uczyć tylko dla własnego hobby. Z punktu widzenia komunikacji będzie to niepotrzebne.

B.Z. Mimo to "Hej roboty, nie zabierzecie nam roboty".  

Myślę, że nie.


(MN)