Obyśmy wszyscy zdrowi byli - życzmy sobie tego od rana, bo na tzw. służbę zdrowia nie ma co liczyć. Nieustannie uzdrawiany przez kolejnych rządowych znachorów system jest w agonii. To, co dzieje się w ośrodkach zdrowia i szpitalach w Polsce, przekracza wszelkie granice.

W Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie kończą się pieniądze. Dyrekcja, mając do wyboru zamykanie poszczególnych poradni specjalistycznych, bądź wprowadzenie opłat, zaproponowała pacjentom 25 zł za wizytę. Problemy z dotarciem do specjalistów mają też mieszkańcy Wrocławia i Olsztyna.

Ci pacjenci lubelskiego IMW, którzy którzy zapłacą 25 zł zostaną przyjęci, pozostali, albo skierowani zostaną do innego specjalisty, albo poczekają na nowy rok i nowe kontrakty.

Dyrektor Instytutu zdaje sobie sprawę, że leczą się u niego głównie mieszkańcy wsi, a więc ludzie biedni, ale tłumaczy, że prawa ekonomii są bezwzględne. Pomimo tego, że my chcemy przede wszystkim dbać i pomagać tym pacjentom i wszystkim potrzebującym, nie stać nas na to, bo nie mamy na to środków - mówi prof. Jerzy Zagórski.

Pacjenci jednak też nie mają środków, ale czy kogoś to obchodzi? Ja w aptece zostawiam więcej niż pół swojej renty rolniczej, nie stać będzie mnie płacić. Chyba już umierać będę pod słońcem - mówiła reporterowi RMF jedna z pacjentek IMW.

Narodowy Fundusz zdrowia już zapowiada, że dodatkowych pieniędzy nie da, bo ich nie ma. Trzeba było je dzielić po równo przez cały rok – argumentują urzędnicy. Ale wtedy wielu pacjentów musielibyśmy odesłać z kwitkiem – odbija piłeczkę Instytut.

Pewne jest jedno: wielu pacjentów będzie musiało zrezygnować z wizyty u specjalisty, bo jej koszt, wraz z dojazdem, może stanowić sporą część niewielkiej rolniczej ranty...

Jednak problemy z dotarciem do specjalisty mają nie tylko pacjenci lubelskiego Instytutu. Aż 830 dni muszą czekać w kolejce do badania serca - zabiegu koronarografii – pacjenci Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu. Równie długo muszą czekać chorzy na żółtaczkę w innym wrocławskim szpitalu. Na okulistykę wolne miejsca są dopiero w lutym 2004 roku. Z Januszem Jerzakiem, dyrektorem wojewódzkiego szpitala specjalistycznego we Wrocławiu i z pacjentami rozmawiał reporter RMF Michał Szpak:

Trzy miesiące muszą czekać na wizytę u specjalisty w Olsztynie pacjenci pokąsani przez kleszcze. Pajęczaki mogą przenosić boreliozę lub wirusowe zapalenie opon mózgowych, a w województwie jest tylko jedna poradnia chorób odzwierzęcych.

06:50