Od jutra w polskich kinach będzie można oglądać ekranizację musicalu Andrew Lloyd Webbera „Upiór w operze”. Gatunek przeżywa swój renesans od czasu sukcesu oscarowego "Chicago". Premiera to też okazja poznania kulisów musicalowej sztuki.

Adrew Lloyd Webber przyznaje, że to właśnie sukces „Chicago” pomógł namówić amerykańskich producentów do nakręcenia ekranizacji. - To było ogromne przeżycie móc nakręcić cos takiego i móc pokazać brytyjską jakość - przyznaje.

Tajemnica musicalowych sukcesów tkwi, według Janusza Stokłosy, w umiejętnym dopasowaniu spektaklu do aktualnych potrzeb odbiorców. W taką przestrzeń udało się trafić polskiemu widowisku „Metro”, które stało się dla młodych ludzi pretekstem do spotkań czy tworzenia fanklubów.

Według Janusza Stokłosy, współtwórcy polskiego hitu „Metro”, artysta musicalowy musi być zarówno świetnym wokalistą, dobrym aktorem dramatycznym i sprawnym fizycznie tancerzem. Musi mieć też wyrazistą osobowość i dysponować wielkim talentem. Do tego trzeba jeszcze dobrze wyglądać.

Największy nacisk kładzie się oczywiście na śpiew. - Ćwiczyłem 10 razy dziennie: w domu, na scenie, z nauczycielem. Śpiewałem tak dużo, że zapomniałem, jak się śpiewa – przyznaje Gerard Butler, filmowy upiór w operze.

Wygląda na to, że poświęcenie się opłaciło. Efekt powinien zadowolić nawet najbardziej wybrednych. Posłuchaj fragmentu musicalu: