Whitney Houston zmarła wskutek przypadkowego utonięcia, ale ciągłe zażywanie kokainy i problemy z sercem znacząco przyczyniły się do jej śmierci. Taką informację podało biuro koronera w Los Angeles.

Przyczyny śmierci Houston zostały określone na podstawie wyników badań toksykologicznych.

Jak poinformował rzecznik biura koronera Craig Harvey, w ciele Houston znaleziono kokainę i jej metabolity (czyli produkty metabolizmu), co - obok problemów z sercem - uznano za znaczący czynnik śmierci piosenkarki. Wyniki badań wskazują, że Houston zażywała kokainę nałogowo.

Harvey dodał, że testy toksykologiczne wykazały również w ciele piosenkarki ślady marihuany, leku przeciwlękowego, środka zwiotczającego mięśnie i antyhistaminę. Zastrzegł jednak, że te substancje nie przyczyniły się do zgonu Houston.

Podkreślono też, że śmierć gwiazdy nie miała znamion przestępstwa.

Znaleziono ją w hotelowej łazience

48-letnia piosenkarka została znaleziona 11 lutego w wannie w łazience hotelowej w Beverly Hills. Została pochowana osiem dni później na cmentarzu w stanie New Jersey. Spoczęła obok swojego ojca.

Dzień wcześniej w kościele baptystów w Newark odbyła się uroczystość pogrzebowa, która zgromadziła półtora tysiąca ludzi, w tym rodzinę, przyjaciół i współpracowników piosenkarki. W czasie ceremonii przemówienia wygłosili między innymi Kevin Costner, który partnerował Houston w jej debiucie na dużym ekranie - filmie "Bodyguard", a także producent muzyczny Clive Davis, który odkrył talent artystki i kierował jej karierą. Zaśpiewali Alicia Keys i Stevie Wonder.