Z "piractwa" na "chuligaństwo" rosyjski Komitet Śledczy zmienił kwalifikację czynu aktywistów Greenpeace'u. Poinformowała o tym agencja ITAR-TASS. Oznacza to złagodzenie zarzutów wobec 30 ekologów zatrzymanych podczas akcji na Morzu Barentsa.

Z "piractwa" na "chuligaństwo" Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zmienił kwalifikację czynu aktywistów międzynarodowej organizacji ekologicznej Greenpeace zatrzymanych po akcji na Morzu Barentsa - poinformował rzecznik KŚ Władimir Markin.

Zmiana ta oznacza istotne złagodzenie zarzutów. O ile za "piractwo" w Rosji grozi do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej, o tyle za "chuligaństwo" - do 7 lat.

18 września, operując z pokładu "Arctic Sunrise", działacze Greenpeace'u usiłowali wdrapać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec wydobywania ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała do Murmańska.

Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące wszystkich 30 członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów. Wśród nich jest 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Komitet Śledczy FR postawił wszystkim zarzut piractwa. Grozi im od 10 do 15 lat więzienia.