Będą finansowe kary dla eurodeputowanych, którzy nie stawią się we wtorek na przemówieniu szefa Komisji Europejskiej, Jose Manuela Barosso. Chodzi o to, żeby sala plenarna w Strasburgu nie świeciła pustkami, gdy szef europejskiej egzekutywy wygłosi pierwsze i szumnie zapowiadane przemówienie obrazujące stan Unii Europejskiej. Dla sprawdzenia obecności wprowadzony zostanie elektroniczny test.

Każdy poseł będzie musiał przycisnąć przynajmniej dwa razy przycisk do głosowania podczas przemówienia Barroso. Jeżeli tego nie zrobi, jego dieta zostanie uszczuplona. Decyzja Jerzego Buzka i szefów frakcji wzbudziła śmiech i oburzenie wśród eurodeputowanych.

Zagraniczni posłowie proponują nawet bojkot - nie tyle przemówienia Barroso, co owego testu elektronicznego. Polscy posłowie twierdzą, że Parlament Europejski powoli zamienia się w szkołę. Poseł Krzysztof Lisek uważa, że to śmieszne, natomiast Bogusław Sonik zaznacza, że tego typu sankcje najlepiej świadczą o stanie Unii, gdzie nie ma przywódcy, który by przyciągnął swoją osobowością lub programem. Trzeba więc karami finansowymi zmuszać do obecności.