Wciąż nie udało się zatrzymać wycieku z otworu wywierconego do zamontowania pompy cieplnej przed siedzibą Lasów Państwowych w Pile. Na miejsce, skąd wypływa woda oligoceńska, jadą specjaliści z Wyższego Urzędu Górniczego z Poznania. Mają wziąć udział w naradach nad sposobem zatkania odwiertu.

Woda wydostaje się z otworu i tworzy przed budynkiem jezioro, z którego rurociągiem wyprowadzana jest do rowu a nim płynie do Gwdy. Sztab kryzysowy, który obraduje nad sposobami powstrzymania wycieku, czeka na przyjazd przedstawicieli Wyższego Urzędu Górniczego.

Bardzo jasno i wyraźnie widać, że zapasy tej wody, sądząc po tempie wpływu są przeogromne. Około 3,5 tysiąca litrów wody na minutę - mówi jeden z leśników. Pracownicy lasów państwowych stoją w oknach, fotografują, filmują. Plac, gdzie organizowano dotąd pikniki, zalała woda.

Bardzo podobny wyciek wody z tzw. studni nieszczęścia w 1893 roku zniszczył w Pile 42 domy. O tamtej katastrofie pisała cała europejska prasa. Podczas budowy studni nagle pod dużym ciśnieniem wypłynęła woda; zapadały się całe domy.