Z centrum Kijowa zniknęły biało - niebieskie kolory rządzącej partii premiera Janukowycza, nie ma też pomarańczowych transparentów opozycji. Do ukraińskich wyborów parlamentarnych pozostały już tylko godziny.

Połóżcie kres chaosowi i zagłosujcie za reformą - zaapelował do Ukraińców prezydent Wiktor Juszczenko na dzień przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi. Dość już było w naszym kraju chaosu, stagnacji i fałszywych reform. Wybór jest prosty - albo zagłosujecie na zmianę w waszych życiach, albo na przeszłość i tych co dzielą zamiast jednoczyć - powiedział Juszczenko w wieczornym telewizyjnym orędziu.

Z ostatnich sondaży wynikało, że największe szanse na zwycięstwo w jutrzejszych wyborach ma Partia Regionów Janukowycza. Ugrupowanie to stawia na bliższe związki z Rosją.

Stosunek do Rosji to na Ukrainie sprawa nadal dzieląca ludzi. Są tacy, którzy mówiąc wprost, chcą powrotu sowieckiej władzy.

Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie powinni być razem. Żaden zamorski pies nas nie ugryzie - krzyczy jedna z kobiet. Natychmiast dwaj starsi mężczyźni starają się ją zagłuszyć. Rosja i wszyscy jej poplecznicy skończą pod ziemią!

Ale tym razem Rosja nie próbuje rozgrywać sytuacji na Ukrainie, twierdzą kijowscy analitycy. Teraz decydują oligarchowie, jak na przykład Rinat Achmedow, którego majątek wyceniono ostatnio na 11 mld dolarów.

Ukraińskie media szacują, że nawet miliard dolarów wydała na kampanię Julia Tymoszenko. Szacują, ponieważ na Ukrainie nikt nie sprawdza ani skąd partie mają pieniądze, ani jak je wydają. Jedno jest pewne była to najdroższa kampania w historii Ukrainy, a duża część pieniędzy trafia pod stołem do osób mających wpływ na opinię publiczną.

Politycy opłacają dziennikarzy, szefów mediów, a także analityków. To rzeka pieniędzy, których nikt nie kontroluje - tłumaczy Anton Borkowski z proprezydenckiego pisma „Młoda Ukraina”. Nie ma takiej możliwości, ponieważ państwo znajduje się w ciągłej walce o władzę i dlatego, że różne klany polityczne walczą o wyborców właśnie w taki sposób. Najczęściej opłacają telewizję - dodaje.

Szacuje się, że poprzednie wybory kosztowały polityków blisko miliard dolarów. Tegoroczne będą co najmniej dwukrotnie droższe. Rozpoczną się jutro o godzinie siódmej czasu polskiego.