21-letni mężczyzna, który prawie bez szwanku uszedł ze strzelaniny w szwedzkim Malmö, był celem zamachowca - podała gazeta "Aftonbladet". To on jest wskazywany jako przywódca gangu, przewijał się już w policyjnych kartotekach m.in. w związku ze śledztwem prowadzonym w sprawie zabójstwa. Dlatego policja podejrzewa, że strzelanina była zemstą.


W poniedziałkowej strzelaninie w centrum Malmö zginęło trzech młodych mężczyzn. Dwaj z nich byli braćmi. Trzy kolejne osoby zostały ranne.

Zdaniem szefa lokalnej policji Stefana Sinteusa, strzelanina była efektem konfliktu między gangami. Celem zamachowca był 21-latek, przywódca gangu - pozostałe ofiary to jego żołnierze.

O młodocianym szefie gangu wiadomo, że uprawia sporty, prowadzi zdrowy tryb życia, nawet nie pali papierosów, co postrzegane jest jako nietypowe w tym środowisku.

Oprócz zemsty, jako motyw strzelaniny, brane są pod uwagę przestępstwa narkotykowe. Jak twierdzi "Aftonbladet", 21-latek trzymał w garści handel narkotykami w mieście, opiewający na olbrzymie kwoty. W grę wchodzą milionowe sumy - twierdzi źródło szwedzkiego dziennika.

Policja obawia się, że poniedziałkowa strzelanina pociągnie za sobą kolejne. Rozpęta się piekło. To groźni ludzie. Jeśli ci, którzy przeżyli, rozpoznali sprawcę, będą chcieli wziąć odwet - twierdzą śledczy, którzy przyznają, że nie wiedzą, kim był strzelec.

Na swoje ofiary czekał w aucie zaparkowanym przed kafejką internetową. Miał zasłoniętą twarz. Strzelał do młodych ludzi z broni automatycznej. Policja podejrzewa, że nie był sam. Nie można strzelać i prowadzić auta jednocześnie - oświadczył Sinteus.   

(j.)