Przez przeciwników Baracka Obamy coraz częściej przemawia rasizm - oświadczył były prezydent Stanów Zjednoczonych Jimmy Carter. W ostatnich tygodniach poparcie dla pierwszego czarnoskórego prezydenta USA spada. Można odnieść wrażenie, że niecały rok od wyborów pryska czar Obamy.

Najwyraźniej czas zachwytu nowym prezydentem już się kończy. Już nie wystarczą gesty i słowa, luźne zachowanie czy kreowanie się na dobrego kumpla Amerykanów. Sobotnia demonstracja w Waszyngtonie oraz ubiegłotygodniowe wystąpienie w Kongresie, kiedy kongresmen Joe Wilson - później zresztą potępiony za to - krzyknął do Obamy: Kłamiesz!, to punkty przełomowe. Ludzie oczekują zmian, które zresztą Obama zapowiadał w kampanii prezydenckiej. Wilson posunął się wprawdzie za daleko, ale znaleźli się tacy, którzy po jego słowach zaczęli wspierać jego działania. Na konto kongresmena w ciągu kilku dni wpłynął ponad milion dolarów.

Jimmy Carter uważa jednak, że wszystko to ma podłoże rasistowskie. Jego zdaniem, wielu białych ludzi wciąż jest przekonanych, że Afroamerykanin nie ma kwalifikacji, by stać na czele Stanów Zjednoczonych.