Samoloty Boeing 787 Dreamliner nieprędko zobaczymy na niebie. Potrzeba kilkunastu dni na przeanalizowanie problemu, a potem jeszcze dodatkowego czasu na usunięcie usterek. Nasz amerykański korespondent Paweł Żuchowski rozmawiał w tej sprawie z ekspertem, jednym z konstruktorów tego samolotu, Tadeuszem Prucia.

W kilku samolotach doszło do pożarów w wyniku usterki akumulatorów litowo - jonowych, które zastosowano w tych maszynach. Jak mówi konstruktor z Seattle, są one dużo bardziej wydajne niż te, które stosowano w samolotach do tej pory. Trzeba przeanalizować cały układ elektryczny całego Dreamlinera - mówi Prucia. W tym samolocie wiele układów hydraulicznych zastąpiono elektrycznymi. Ta maszyna potrzebuje dużo więcej prądu. Obciążenie układów elektrycznych Dreamlinera jest większe niż kiedykolwiek - dodaje.

W tej chwili grupa ekspertów z Boeinga jest w Japonii i sprawdza jedną z maszyn należących do linii ANA. Gdyby zaszła potrzeba przeprojektowania całego systemu elektrycznego to zajęłoby to długie miesiące - mówi Prucia. Na razie jednak nikt nie będzie kontrolował należącego do LOT samolotu, bo tego typu usterka w nim nie wystąpiła.

W sprawie Dreamlinerów wypowiedział się już Ray La Hood, amerykański minister transportu. Te samoloty nie powinny wznosić się w powietrze dopóki nie będzie całkowitej pewności, że bezpieczne - powiedział. Minister oświadczył, że trwają prace inżynierów Boeinga, które koncentrują się na sprawdzaniu baterii zastosowanych w maszynie.

Minister nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, ile potrwa to sprawdzanie i kiedy samoloty mogłyby wrócić do służby. Musimy być cierpliwi - powiedział. To, czego oczekują Amerykanie, to latanie samolotami, które są bezpieczne. A my zamierzamy ich w tym upewnić - wyjaśnił.