Lotowski dreamliner wróci do Polski najwcześniej za dwa, może trzy tygodnie - dowiedział się nieoficjalnie amerykański korespondent RMF FM Paweł Żuchowski. Samolot został uziemiony w Chicago po swoim pierwszym rejsie za Atlantyk po tym, jak zalecono przeglądy w tych maszynach.

Jak ustalił nasz korespondent Za Oceanem, w tej chwili specjaliści z Boeinga są w Japonii, gdzie sprawdzają baterię, której usterka prawdopodobnie doprowadziła do pożaru w maszynie, co wymusiło awaryjnie lądowała w Takamatsu.

Lotowskiego dreamlinera na razie nikt nie będzie kontrolował, bo w pierwszej kolejności sprawdzane są te samoloty, w których pojawił się dym w kokpicie. Nasz dziennikarz dowiedział się nieoficjalnie, że Boeing potrzebuje przynajmniej kilkunastu dni na to, by przeanalizować problem, a Federalna Administracja Lotnicza USA nie zezwoli na użytkowanie 787 dopóki nie będzie wiadomo, co dokładnie wywołuje kłopoty z zasilaniem w tych maszynach.

Podobnie postąpi Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego. Jeżeli okazałoby się, że trzeba będzie przeprojektować system elektryczny w boeingach, to maszyny uziemione będą przed długie miesiące. A to oznacza gigantyczne straty dla koncernu.

Dreamlinery uziemione po serii usterek

W ciągu 10 dni w dreamlinerach należących do japońskich linii lotniczych wykryto sześć usterek. W środę ANA oraz Japan Airlines (JAL) wstrzymały loty wszystkich nowych samolotów tego typu w celu dokładnego zbadania ich stanu technicznego.

Swoje samoloty Boeing 787 Dreamliner tymczasowo uziemiły też Stany Zjednoczone, Indie, Chile i Etiopia. Wszystkie rejsy samolotów tego typu wstrzymała również Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA).

Japonia była dotąd największym rynkiem zbytu dla dreamlinerów: ANA i JAL posiadają łącznie 24 samoloty tego typu z 50 dotychczas sprzedanych. Linie ANA były pierwszymi na świecie, które otrzymały w listopadzie 2011 roku ten model samolotu.

(bs)