Ok. 10 tys. ludzi zebrało się w Sanie na najliczniejszym dotąd proteście przeciw rebeliantom z szyickiego ruchu Huti, którzy we wrześniu wkroczyli do stolicy Jemenu. Chaos w kraju pogłębił się w czwartek, gdy do dymisji podał się rząd i prezydent.

Uczestnicy marszu przeszli ulicami Sany od miejscowego uniwersytetu do oddalonego o ok. 3 km domu prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego. Ani rebelianci, ani policja nie utrudniali przemarszu.

"Niech żyje naród jemeński!", "Nie dla Huti, nie dla Salaha!", "Precz z Al-Kaidą" - skandowali protestujący.

Ali Abd Allah Salah to były prezydent Jemenu, który po wieloletnich dyktatorskich rządach został obalony przez społeczną rewoltę w 2011 r. Według Rady Bezpieczeństwa ONZ Salah pomógł Huti w przejęciu we wrześniu kontroli nad Saną.

W stolicy od kilku dni dochodziło do starć między siłami rządowymi a Huti, którzy od lat żądają autonomii dla obszarów na północy Jemenu. Rebelianci oskarżają Hadiego o autokratyczne rządy i nierespektowanie porozumienia o podziale władzy, jakie podpisali we wrześniu w jego obecności z głównymi partiami politycznymi po zdobyciu Sany.

Hadi, który podał się w czwartek do dymisji, oskarża rebeliantów o storpedowanie jego planów, zmierzających do wprowadzenia stabilnej władzy w Jemenie po latach politycznego chaosu i pogłębiającej się biedy - pisze agencja Reutera. Rezygnację własną i swojego rządu złożył też premier Chalid Bahah.

W niedzielę ma się zebrać jemeński parlament, aby omówić dymisję Hadiego. Zgodnie z konstytucją przewodniczący parlamentu, Jahja Ali ar-Rai z partii Powszechny Kongres Ludowy (GPC) Salaha, przejmuje obowiązki szefa państwa do rozpisania wyborów.

(j.)