Jeśli prezydent Serbii Aleksandar Vuczić naprawdę chce pokoju, to musi przestać wspierać bandy złoczyńców - powiedziała w czwartek prezydent Kosowa Vjosa Osmani, komentując wzrost napięć na północy swego kraju.

Wyzwanie i problem pochodzi z Serbii; kraju, który nadal musi zmierzyć się z przeszłością - powiedziała kosowska prezydent.

Vuczić wezwał z kolei kosowskie władze do wycofania "tak zwanych burmistrzów" z gmin zamieszanych w większości przez etnicznych Serbów.

Objęcie tych stanowisk przez Albańczyków doprowadziło do wzrostu napięć w czterech gminach na północy Kosowa i starć ze stacjonującymi w kraju siłami NATO. Polityków wybrano w zbojkotowanych przez Serbów wyborach uzupełniających, w których frekwencja wyniosła niecałe 4 proc.

NATO wysłało do Kosowa 700 dodatkowych żołnierzy po tym, jak w starciach zraniono 30 wojskowych Sojuszu. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przyznał w czwartek, że istnieje możliwość wysłania kolejnych żołnierzy.

Protesty trwają nadal w czwartek, chociaż - jak poinformowały lokalne media - są mniej liczne, niż w ostatnich dniach. W albańskojęzycznych mediach społecznościowych w Kosowie pojawiły się wezwania do "marszu na północ"; kosowska policja wezwała obywateli, by apele te zignorowali.