Sąd w Grosseto w Toskanii, prowadzący postępowanie w sprawie katastrofy statku Costa Concordia, wynajął miejscowy teatr. Tylko w nim może pomieścić się ponad 4200 osób, które były na pokładzie. Teraz pasażerowie i obsługa statku zostaną wezwani na tzw. postępowanie incydentalne.

Termin postępowania wyznaczono na 3 marca. Służy ono do rozstrzygnięcia kwestii ubocznych pojawiających się w ramach postępowania właściwego. W tym przypadku chodzi o sprawę czarnej skrzynki statku, która jest jednym z wątków dochodzenia w sprawie okoliczności katastrofy.

Do teatru Moderno w Grosseto, zgodnie z wydaną decyzją sędzi do spraw śledztwa, mają przybyć obywatele ponad 60 krajów, którzy uczestniczyli w katastrofie morskiej u wybrzeży wyspy Giglio. Na pokładzie włoskiego wycieczkowca, który 13 stycznia uderzył o skałę, wśród ludzi z całego świata było 12 obywateli polskich - pasażerów i członków załogi.

Włoskie media podały, że sędzia Valeria Montesarchio chce zagwarantować jak najszerszy udział uczestników wydarzeń w tym postępowaniu. Dlatego wiadomość o tym nadzwyczajnym spotkaniu chce nagłośnić za pośrednictwem agencji prasowych, prasy, portali internetowych i publikacji w różnych językach.

Wezwanie dotyczy dokładnie 4228 osób, które były na pokładzie, bądź ich reprezentantów prawnych. To istna wieża Babel - podkreśla agencja ANSA zwracając uwagę na nadzwyczajność tego wydarzenia.

Wielu pasażerów statku już ma swych adwokatów, którzy będą zabiegać o odszkodowania od armatora za katastrofę, spowodowaną według prokuratury przez kapitana. Jak się podkreśla, lekkomyślnie podpłynął on za blisko wyspy Giglio, w rezultacie czego olbrzymi statek wpadł na mieliznę i uderzył o skałę.

Na postępowanie w teatrze wezwanie otrzymają także przedstawiciele kierownictwa armatora, Costa Crociere, i włoskiej organizacji obrony praw konsumentów Codacons, występującej w imieniu pasażerów.

Dotychczas potwierdzono śmierć 16 osób w katastrofie statku. Trwają poszukiwania 16 zaginionych. Szef włoskiej Obrony Cywilnej Franco Gabrielli, mianowany specjalnym komisarzem do spraw wypadku Concordii, przyznał, że obecnie znalezienie żywej osoby byłoby "cudem".