Polak, który na lotnisku w Maladze samowolnie opuścił samolot przez wyjście awaryjne, nie będzie w stanie zapłacić 40 tys. funtów kary za złamanie zasad bezpieczeństwa – donoszą brytyjskie media. 57-letni mężczyzna jako swoje miejsce zamieszkania podał policji adres hotelu dla bezdomnych, prowadzony przez Caritas.

Jak donosi brytyjska prasa, mężczyzna od roku nie zatrzymywał się w hotelu. Jego obecne miejsce zamieszkania nie jest znane. Prawdopodobnie jest bezdomny.

Padają sugestie, że nawet jeśli otrzyma tak wysoką karę, Romuald G. nie będzie w stanie jej zapłacić z powodu swojej sytuacji materialnej. W dodatku nie ma telefonu, w związku z tym kontakt zanim będzie utrudniony.

W poniedziałek Polak otworzył wyjście awaryjne i wyszedł na skrzydło samolotu. Zachowywał się spokojnie. Według doniesień, cierpiał na astmę i podczas lotu używał inhalatora. Załoga miała ignorować jego prośby o pomoc.

Samolot linii Ryanair wystartował z Londynu z godzinnym opóźnieniem. Po wylądowaniu na lotnisku w Maladze, pasażerowie byli zmuszeni pozostać na miejscach jeszcze przez 30 minut. Polak uznał, że tego nie wytrzyma. Otworzył wyjście awaryjne i z bagażem podręcznym wyszedł na skrzydło samolotu. Nie zdołał jednak zeskoczyć na płytę lotniska. Po powrocie do środka został zatrzymany przez hiszpańską policję.

(mpw)