Tysiące ludzi okazało swoje wsparcie 17-latce z Maroka, przekazując pieniądze na usunięcie tatuaży, jakie na jej ciele mieli pozostawić gwałciciele. Dziewczyna twierdzi, że została porwana w czerwcu. Przez dwa miesiące banda 12 mężczyzn miała ją gwałcić i torturować.

17-letnia dziewczyna twierdzi, że w czerwcu została porwana z rodzinnego domu w Beni Melal przez gang 12 gwałcicieli. Przez dwa miesiące była gwałcona i torturowana. Na dowód dziewczyna pokazała w telewizji rany po przypalaniu papierosami oraz ciało pokryte tatuażami. Na ramionach, nogach i karku oprawcy wytatuowali jej między innymi swastyki.

Nigdy im tego nie wybaczę - powiedziała Khadija. Twierdzi, że kilka razy próbowała uciec, ale oprawcy schwytali ją i karali ją między innymi biciem. Nie dawali mi jeść ani pić, nie wolno mi było nawet wziąć prysznica - skarżyła się.

12 podejrzanych o gwałty mężczyzn zostało zatrzymanych, we wrześniu staną przed sądem. Rodzice dwóch z nich twierdzą, że dziewczyna jest "zdeprawowaną kłamczuchą".

Wszyscy ją znają, ma złą reputację, pije, pali papierosy, sama się nimi przypaliła - tak jednego z gwałcicieli broniła w telewizji matka. Kobieta twierdzi, że Khadija jest córką prostytutki i to ona sprzedawała 17-latkę swoim klientom.

Z danych przedstawionych przez agencje AFP wynika, że w 2017 roku w Maroku zgłoszono 1600 przypadków gwałtu. 

(j.)