Co najmniej 31 ludzi zginęło w dwóch zamachach w stanie Borno na północnym wschodzie Nigerii - podała lokalna telewizja. Do tragicznych zdarzeń doszło w Damboa na południu stanu, gdzie operuje dżihadystyczne ugrupowanie Boko Haram.

Do dwóch zamachów i wybuchów w Damboa doszło w nocy z soboty na niedzielę - podał członek lokalnej milicji. Nikt nie musi nam mówić, że zrobiło to Boko Haram - dodał.

Celem ataków byli mieszkańcy świętujący Id al-Fitr, czyli zakończenie ramadanu. Rannych zostało 48 ludzi.

Ostatni raport mówi o 31 zabitych, ale liczba ta może się zwiększyć, ponieważ jest wielu rannych, którzy mogą nie przeżyć - powiedział lokalny urzędnik, wskazując, że duża liczba osób została raniona w ostrzale rakietowym w dwie minuty po podwójnym ataku samobójczym.

Pierwsze dane mówiły o 21 zabitych w Damboa. Ranni, w tym 12 w stanie krytycznym, zostali przetransportowani do szpitali w Damboa i stolicy stanu, Maiduguri.

Atak przeprowadzono w tym samym dniu, kiedy szef sztabu nigeryjskiej armii Tukur Buratai, prosił przesiedleńców, którzy uciekli przed Boko Haram o powrót do domów.

Wszystkie drogi prowadzące do wiosek na tych obszarach zostały rozminowane; działania powstańcze nie stanowią już wiarygodnego zagrożenia dla waszego codziennego życia - powiedział Burutai podczas inauguracji patrolu antyterrorystycznego na jeziorze Czad, leżącym na pograniczu Czadu, Nigerii, Nigru i Kamerunu.

Nigeryjskie siły powietrzne potwierdziły w niedzielę, że operacja przeciwko członkom Boko Haram w Borno zakończyła się pokonaniem dziesiątków terrorystów.

W dwóch samobójczych zamachach na meczet i targ w mieście Mubi w sąsiednim stanie Adamawa z 1 maja zginęło co najmniej 86 ludzi.

Od dziewięciu lat islamistyczna rebelia przyniosła w regionie ponad 20 tys. ofiar śmiertelnych i rozszerzyła się na Niger, Czad i Kamerun, prowadząc do poważnego kryzysu humanitarnego. Swoje domy w obawie o życie opuściło w Nigerii około 2,6 mln ludzi.

(m)