Według najnowszych informacji, jakie uzyskaliśmy w polskiej ambasadzie w Ankarze, na pokładzie frachtowca, który zatonął w pobliżu czarnomorskiego wybrzeża Turcji nie było Polaków. Wcześniej tureckie władze podawały, że zaginęło dziesięciu polskich członków załogi. Na szczęście te wiadomości się nie potwierdzają.

Statek pod banderą Kambodży płynął z Rosji do tureckiego portu Aliaga. Dwóch członków załogi udało się uratować. Tureckie media informują, że to Ukraińcy - drugi i trzeci kapitan jednostki. Wiadomo, że zaginęło 9 marynarzy. Według tureckiego Dyrektoriatu ds. Morskich, to Ukraińcy i jeden Gruzin.

Według informacji od władz tureckich, na pokładzie statku nie było Polaków. Prawie na 100 proc. jesteśmy pewni, że Polaków nie było - powiedziała nam Patrycja Ozcan z polskiej ambasady w Ankarze. Ozcan powołała się także na uratowanych ukraińskich marynarzy. Oni też zapewniali, że na pokładzie frachtowca nie było obywateli Polski.

Statek, który przewoził złom, zatonął podczas sztormu, milę morską od wybrzeża na wysokości portu Zonguldak. Od tygodnia w Turcji szaleją burze śnieżne. Cieśnina Bosfor, oddzielająca Stambuł na cześć europejską i azjatycką, została zamknięta dla statków.