​Kiedy Su Yun przyniosła swojej rodzinie w chińskim Kunming małego szczeniaczka, była zdziwiona, ile piesek jest w stanie zjeść. Okazało się, że słodki szczeniaczek to nie jest mastif tybetański, ale potężny niedźwiedź.

Su Yun wspomina, że "piesek" był w stanie pochłonąć całe pudełko owoców, a do tego dwie duże miski makaronu. I tak każdego dnia. To jednak nie było ich jedynym zmartwieniem. Szczeniak nie przestawał rosnąć, a pewnego dnia zaczął nawet stawać na dwóch nogach i chodzić, co psom się zazwyczaj nie przydarza.

Im bardziej rósł, tym bardziej przypominał niedźwiedzia - wspomina. Dodała, że "nieco przerażają ją niedźwiedzie".

Rodzina wezwała specjalne służby zajmujące się dzikimi zwierzętami. Kiedy przyjechali specjaliści, byli przerażeni widokiem potężnego, ponad 100-kilogramowego niedźwiedzia. Przed wywiezieniem zwierzęcia, musieli go uśpić.

Okazało się, że dawny "szczeniaczek" należy do zagrożonego gatunku niedźwiedzi himalajskich. 

(az)