Młodszy syn brytyjskiego następcy tronu - książę Harry - musiał przez 20 godzin zmagać się z temperaturą sięgającą minus 55 stopni Celsjusza. W gigantycznych komorach chłodniczych stojących w hrabstwie Warwickshire precyzyjnie odtworzono warunki panujące na Antarktydzie - gwałtowne zmiany pogody, spadki temperatury, nawet lodową burzę – podaje telewizja Sky News.

Pobyt w chłodni to element przygotowań do wyścigu na biegun południowy. To główny element akcji charytatywnej na rzecz żołnierzy rannych w Iraku i Afganistanie.

Pod koniec listopada w wyścigu na biegun południowy wystartuję trzy drużyny weteranów. Grupie Anglików przewodzić będzie książę Harry, Amerykanów poprowadzi szwedzki aktor Alexander Skarsgard, a drużynę Brytyjskiej Wspólnoty Narodów - aktor Dominic West.

W czasie eksperymentu w komorach chłodniczych sprawdzano nie tylko wytrzymałość śmiałków. Testowano też ich ekwipunek: samochody, namioty, elektronikę, żywność, ubrania. Towarzyszami wyprawy Harry’ego są byli żołnierze, którzy w Afganistanie stracili ręce lub nogi.

Książę Harry zapytany, co było najtrudniejsze w tym eksperymencie odpowiedział: Wejście do chłodni.

Dwa lata temu książę brał udział w przygotowaniach do podobnej akcji, której celem było dotarcie do bieguna północnego. Wyruszył na ekspedycję, jednak po pięciu dniach wrócił do kraju, by wziąć udział w ślubie swego brata - księcia Williama.

(Sky News)