Koniec dialogu z Komisją Europejską w sprawie wycofania art.7. Państwa członkowie przychyliły się do wniosku Komisji Europejskiej, żeby 26 czerwca zorganizować wysłuchanie Polski na forum Rady Unii Europejskiej, czyli państw członkowskich. Większość krajów Unii poparła KE, która uznała, że ustępstwa Warszawy są niewystarczające.

Koniec dialogu z Komisją Europejską w sprawie wycofania art.7. Państwa członkowie przychyliły się do wniosku Komisji Europejskiej, żeby 26 czerwca zorganizować wysłuchanie Polski na forum Rady Unii Europejskiej, czyli państw członkowskich. Większość krajów Unii poparła KE, która uznała, że ustępstwa Warszawy są niewystarczające.
Zdjęcie ilustracyjne / Wiktor Dąbkowski /PAP

To oznacza, że Polska będzie się teraz bronić przed państwami członkowskimi Unii Europejskiej, a nie przed Komisją Europejską. Ze względu na to, że agenda spotkania ministerialnego 26 czerwca jest przepełniona, w tym dniu odbędzie się tylko "część" wysłuchania. W przyszłości będą więc kolejne części, co oznacza nieustanne "grillowanie" Polski. I oczywiście presję.

Komisję poparło 14 państw (aby na agendę przyjąć punkt dot. wysłuchania Polski wymagane było minimum 14 głosów "za"), przeciw były 3 państwa: Węgry, Słowacja i Czechy. Stanowisko Chorwacji nie jest jasne, przedstawiciel tego kraju poinformował, że zastosuje się do decyzji ambasadora. Reszta wstrzymała się od głosu.

Najpilniejsze tematy wysłuchania 26 czerwca przedstawi Komisja Europejska. Prawdopodobnie będzie to kwestia ustawy o Sądzie Najwyższym. Komisja Europejska chce rozwiązać kwestię sytuacji sędziów Sądu Najwyższego przed 3 lipca, bo wtedy uprawomocni się decyzja o upływie ich kadencji.

W przyszłym tygodniu - w środę - na kolejnym spotkaniu unijnych ambasadorów omawiana będzie procedura wysłuchania, a więc kto zadaje pytania i w jakiej kolejności. Po serii wysłuchań, które od lipca zacznie organizować Austria - która obejmie przewodnictwo w UE - kolejnym etapem mogą być rekomendacje wystosowane przez Radę do Warszawy. Dopiero w chwili, gdyby Polska nie zastosowała się do tych rekomendacji, to Rada UE mogłaby głosować nad stwierdzeniem, że Polska jest "krajem niepraworządnym".Potrzeba do tego głosów co najmniej 22 krajów UE.

Nikt na razie nie mówi o sankcjach, bo te wymagałyby jednomyślności, a tej nie ma, ponieważ Węgry już zapowiedziały, że zagłosują "przeciw".

(ł)