Południowokoreańscy prokuratorzy zażądali kary śmierci dla kapitana promu Sewol, który zatonął w kwietniu. Zginęły 294 osoby, 172 uratowano, a 10 wciąż uznaje się za zaginione.

Według prokuratury oskarżony o morderstwo 68-letni kapitan Li Czon Sok zaniedbał swoje obowiązki, co doprowadziło do śmierci ludzi.

Oskarżenie zażądało ponadto dla trzech członków załogi promu dożywocia, a dla 11 innych - kar nawet do 30 lat więzienia. Zarzucono im niedbalstwo i niedostateczną ochronę pasażerów.

15 sądzonych członków załogi należało do ludzi, którzy jako pierwsi opuścili prom, gdy zaczął się przechylać. Pasażerom polecono, by zostali w kajutach.

Trzyosobowy sąd ma ogłosić wymiar kary w listopadzie.

W ciągu minionych lat południowokoreańskie sądy wydawały wyroki śmierci, ale żadnej egzekucji nie przeprowadzono od 1997 roku.

10 osób wciąż zaginionych



Prom Sewol zatonął 16 kwietnia podczas rejsu z portu Incheon na wyspę Czedżu w Korei Południowej, stanowiącą popularny cel wycieczek turystycznych. Zginęły 294 osoby, 172 uratowano, a 10 wciąż uznaje się za zaginione. Blisko trzy czwarte osób na pokładzie stanowili uczniowie i nauczyciele ze szkoły średniej pod Seulem.

(mal)