Prezydent Korei Południowej Park Geun Hie chce rozwiązać straż przybrzeżną. Powodem jest nieudana akcja ratunkowa po zatonięciu promu z ok. 476 osobami na pokładzie.

Przepraszam cały naród za ból i cierpienie. Jako prezydent kraju powinnam była wziąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo i życie tych ludzi - powiedziała prezydent. Jednostka "Sewol" zatonęła w kwietniu.

Park Geun Hie zapowiedziała również ukaranie urzędników odpowiedzialnych za zaniedbania. 20-letni prom został kupiony i zmodyfikowany, aby pomieścić więcej pasażerów niż był w stanie, potem załadowano na jego pokład znacznie więcej towarów niż dopuszczały przepisy (...), ale nikt odpowiedzialny za nadzór nie zrobił nic, by to powstrzymać - powiedziała. Gdyby po wypadku miała miejsce natychmiastowa i aktywna operacja ratunkowa, liczba ofiar śmiertelnych byłaby niższa - twierdzi prezydent Korei Południowej.

Obowiązki straży po jej rozwiązaniu zostaną podzielone między krajową agencję bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego, oraz policję.

Prom "Sewol" zatonął 16 kwietnia podczas rejsu z portu Incheon na wyspę Czedżu. Zginęło co najmniej 286 osób, 172 udało się uratować a 18 uznaje się za zaginione. Prawie trzy czwarte osób na pokładzie stanowili uczniowie i nauczyciele ze szkoły średniej pod Seulem. Wstępnie ustalono, że prom był przepełniony i płynął zbyt szybko.

15 ocalałych członków załogi aresztowano i oskarżono o przyczynienie się do katastrofy. Kapitan, pierwszy i drugi oficer oraz główny mechanik są oskarżeni o nieumyślne spowodowanie śmierci. Zarzuca im się, że  opuścili tonący statek przed pasażerami, a wcześniej kazali im nie opuszczać kabin.