Śledczy badający piątkową katastrofę lotniczą w Hawanie, w której zginęło 110 osób, znaleźli jedną z dwóch czarnych skrzynek rozbitego Boeinga - poinformował kubański minister transportu Adel Yzquierdo. Trwają poszukiwania drugiego rejestratora.

Śledczy badający piątkową katastrofę lotniczą w Hawanie, w której zginęło 110 osób, znaleźli jedną z dwóch czarnych skrzynek rozbitego Boeinga - poinformował kubański minister transportu Adel Yzquierdo. Trwają poszukiwania drugiego rejestratora.
Zdjęcie z miejsca katastrofy /ALEJANDRO ERNESTO /PAP/EPA

Yzquierdo podał, że w katastrofie życie straciło 110 osób, a trzy zostały ranne. Wcześniej podawano, że na pokładzie Boeinga 737 znajdowało się 104 pasażerów i sześcioro członków załogi.

Dyrektor jednego z hawańskich szpitalu Carlos Alberto Martinez przekazał w sobotę, że trzy pasażerki Boeinga, które przeżyły upadek samolotu, są w stanie krytycznym i walczą o życie.

Kubańska Rada Kościołów poinformowała, że wśród ofiar śmiertelnych znalazło się 20 duchownych Kościoła ewangelickiego, którzy po spotkaniach w Hawanie wracali do prowincji Holguin.

Wśród pasażerów byli obcokrajowcy


Większość pasażerów tragicznie zakończonego lotu stanowili Kubańczycy, głównie mieszkańcy miasta Holguin, do którego leciał samolot, a załogę - Meksykanie. Wśród pasażerów było pięciu obcokrajowców. MSZ Argentyny poinformowało, że katastrofie w Hawanie zginęło dwóch obywateli tego kraju.

Użytkowany przez kubańskie towarzystwo Cubana samolot Boeing 737, wyprodukowany w 1979 roku, rozbił się w piątek tuż po starcie z międzynarodowego portu lotniczego w Hawanie. Odbywająca rejs krajowy z Hawany do miasta Holguin na wschodzie Kuby maszyna runęła na plantację juki między portem lotniczym a pobliskim miastem Santiago de las Vegas.

Przyczynę katastrofy ma ustalić powołana w tym celu specjalna komisja.

(mn)