Ocieplenie wód Atlantyku, obserwowane w ciągu ostatnich dziesięcioleci nie ma prawdopodobnie wiele wspólnego z emisją gazów cieplarnianych. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Wisconsin-Madison.

Według naukowców za ocieplenie wód Atlantyku odpowiada najprawdopodobniej spadek ilości pyłów znad pustyń Afryki i zmniejszenie liczby wybuchów wulkanów na Ziemni. Większa przejrzystość powietrza powoduje, że więcej promieniowania słonecznego dociera do powierzchni Oceanu i - co za tym idzie - woda bardziej się ogrzewa.

Różnica rzędu pół stopnia Celsjusza przekłada się na gwałtowną zmianę częstości huraganów. W 2005 roku, gdy aktywność huraganów była największa, w powietrzu było relatywnie mniej pyłów. Porównanie obrazu satelitarnego zanieczyszczeń z odczytami temperatury Oceanu, pokazało, że w ciągu ćwierćwiecza wahania ilości piasku i pyłów wulkanicznych odpowiadały za ponad 2/3 różnicy temperatury. Zrzucanie całej winy na gazy cieplarniane okazuje się więc dużym uproszczeniem.