Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk przyznał, że nie wie, czy przyjedzie do Warszawy na przesłuchanie. Dodał też, że nie będzie się zasłaniał immunitetem tak długo, jak nie będzie mu to przeszkadzało w pracy.

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk przyznał, że nie wie, czy przyjedzie do Warszawy na przesłuchanie. Dodał też, że nie będzie się zasłaniał immunitetem tak długo, jak nie będzie mu to przeszkadzało w pracy.
Donald Tusk /PAP/EPA/PATRICK SEEGER /PAP/EPA

Donald Tusk powiedział w rozmowie z  PAP i TVN24, że nie wie, w jakiej sprawie ma być przesłuchany. Czy będę, czy nie? Nie jestem w stanie tego jeszcze rozstrzygnąć ze względu na agendę. To są akurat dni, gdy mamy szczyt Unia-Japonia, G-20, moje sprawozdanie tu w Parlamencie Europejskim i wszystko dokładnie w pierwszym tygodniu lipca. Zobaczę, czy będę w stanie to zorganizować - stwierdził. Dopytywany, czy nie zasłoni się immunitetem, odpowiedział: Tak długo, jak będę mógł pracować mimo tych wezwań, nie będę korzystał z żadnej prawnej ochrony. Jeśli przesadzą, a wiele na to wskazuje, że mogą mieć ochotę, to wtedy mogę nie mieć innego wyjścia.

W poniedziałek Prokuratura Krajowa poinformowała, że Tusk został wezwany na przesłuchanie w charakterze świadka na 5 lipca. Chodzi o śledztwo dotyczące m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.

Prokuratorzy z zespołu numer jeden Prokuratury Krajowej (wyjaśniającego okoliczności katastrofy smoleńskiej - PAP) wezwali w charakterze świadka Pana Donalda Tuska do postępowania prowadzonego w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, polegającego m.in. na nieprzeprowadzeniu sekcji zwłok ofiar katastrofy - mówiła rzecznik Prokuratury Krajowej, Ewa Bialik.

Tusk zeznawał już 19 kwietnia jako świadek w śledztwie Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez kierownictwo SKW w związku z podpisaniem przez nich umowy z rosyjską FSB.

(mn)