Nicolas Sarkozy został oskarżony o "kradzież tożsamości". Były szef państwa, który jest podejrzany o przestępstwa finansowe, podszył się pod francuskiego biznesmena z Izraela, by sędziowie śledczy nie mogli podsłuchiwać jego nowego telefonu komórkowego.

Według mediów, adwokat Sarkozy’ego wiedział, że telefony jego klienta są na podsłuchu i dlatego kupił mu dodatkową komórkę, posługując się nazwiskiem swego dawnego kolegi z liceum Paula Bismutha. Ten ostatni, który jest deweloperem w Izraelu, dowiedział się o tym z prasy, po wybuchu afery. Oburzony zapowiedział wytoczenie procesu byłemu prezydentowi Francji pod zarzutem kradzieży tożsamości.

Bismuth zauważył, że do zakupu komórki z abonamentem potrzebny jest we Francji dowód tożsamości. Wszystko wskazuje więc na to, że paszport biznesmena został podrobiony po to, by Sarkozy mógł korzystać z komórki, o której nie wiedzieli sędziowie śledczy.

Były prezydent zamieszany jest w pięć afer finansowych, które dotyczą m.in. nielegalnego finansowania jego kampanii wyborczej i zlecania bez przetargu przez Pałac Elizejski sondaży firmie, która należała do jego nieoficjalnego doradcy i przyjaciela. Większość komentatorów podejrzewa, że afery te mogą pokrzyżować Sarkozy’emu plany ponownego startowania w najbliższych wyborach prezydenckich we Francji.

(abs)