Nicolas Sarkozy będzie miał proces w związku z oskarżeniem o wyłudzenie 6 milionów euro. Sąd apelacyjny w Bordeaux odrzucił wniosek byłego prezydenta o umorzenie postępowania karnego z powodu rzekomych błędów proceduralnych.

 

Nicolas Sarkozy oskarżony jest o wyłudzenie 6 milionów euro na kampanie wyborcza od schorowanej Liliane Bettencourt. Najbogatsza kobieta Francji jest współwłaścicielką gigantycznego koncernu kosmetycznego L’Oreal. Podejrzewa się, że Sarkozy obiecał jej pomoc w ukryciu części jej majątku przed fiskusem.

Adwokaci Sarkozy’ego wnosząc o umorzenie twierdzili m.in., że badania 90-letniej miliarderki sprzed dwóch lat, według których traci ona pamięć i cierpi na rożnego rodzaju problemy neurologiczne, nie zostały przeprowadzone przez neurologa. Do tego, wspomniany lekarz nie rozmawiał z bogaczką bezpośrednio, bo ta odmówiła wpuszczenia go do pokoju, w którym się znajdowała. W tej sytuacji pytania zadawane kobiecie przekazywał jej kamerdyner. Mężczyzna krzyczał przez zamknięte drzwi - musiał postąpić w ten sposób, bo Liliane Bettencourt ma również problemy ze słuchem.

W związku z tzw. aferą Bettencourt, zarzut naruszenia tajemnicy korespondencji i bezprawnego zbierania danych usłyszał już w październiku ubiegłego roku szef francuskiego kontrwywiadu Bernard Squarcini. Chodziło o szpiegowanie reportera śledczego dziennika "Le Monde". Gazeta twierdzi, że wszystko zaczęło się od artykułu z 18 lipca na temat głośnego skandalu polityczno-finansowego wokół Liliane Bettencourt. Znalazły się tam informacje obciążające ówczesnego ministra pracy Erica Woertha, podejrzewanego przez media o konflikt interesów i korupcyjne powiązania z otoczeniem dziedziczki koncernu L'Oreal Liliane Bettencourt. Artykuł wywołał wściekłość w Pałacu Elizejskim, który kazał kontrwywiadowi wszczęcie śledztwa, żeby wykryć, kto był źródłem przecieku.

Według prasy, Squarcini kazał zdobyć billingi telefonów stacjonarnych i komórkowych dziennikarza "Le Monde", który zajmował się aferą Bettencourt. Konsekwencją tej sprawy było zwolnienie ze stanowiska "zdemaskowanego" przez służby specjalne wysokiego urzędnika w ministerstwie sprawiedliwości, który informował "Le Monde". Szef MSW ostatecznie przyznał, że kontrwywiad dotarł do billingów dziennikarza gazety. Zaprzeczyl jednak, by działał na polecenie Pałacu Elizejskiego.

Już prawie dwa lata temu francuska policja przeszukała też paryską siedzibę rządzącej wtedy centroprawicowej Unii dla Ruchu Ludowego. Policjanci z wydziału finansowego szukali dokumentów związanych z zarzutami wobec ministra pracy i byłego skarbnika partii Erica Woertha. Później przeszukane zostało mieszkanie i biuro Sarkozy’ego.

Wielu komentatorów podkreśla, że zapowiadany proces może przekreślić polityczne plany Nicolasa Sarkozy’ego. Chodzi o jego plan ponownego ubiegania się o prezydencki fotel.