„To niewypał. Pic na wodę, fotomontaż” - tak Zbigniew Ziobro komentuje artykuł "Newsweeka", który napisał, że szef Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku Sławomir Luks wstrzymał decyzję o postawieniu zarzutów kandydatowi PiS na prezydenta Białegostoku, a sprawę przekazał do innej prokuratury.

Minister Ziobro zapowiada wewnętrzne prokuratorskie postępowanie wyjaśniające w tej sprawie, ale już zapewnia, że nie ma żadnej pierwszej afery IV Rzeczpospolitej i nikt nie chciał ukręcić łba sprawie białostockiej oczyszczalni ścieków.

Jeżeli tam jest afera, to znaczy, że to jest taka sama prawda, jak to, że wspólnie z Januszem Kaczmarkiem, kiedy jeszcze pracował w ministerstwie, założyliśmy i kierowaliśmy komórką Al-Kaidy- mówi minister.

Ziobro zapewnia również, że sprawę przeniesiono z Białegostoku do Rzeszowa, by uniknąć lokalnego matactwa, a nie po to, by sprawę zamknąć. Sprawa Ungiera, która całe lata kisiła się w prokuraturze rejonowej, nie była nigdzie przenoszona. Minister twierdzi, że w Rzeszowie zostaną przedstawione jednak zarzuty, a afery nie ma.

Najnowszy „Newsweek” opisuje historię oczyszczalni ścieków w Białymstoku. Powstała pięć lat temu, ale do dziś nie działa. NIK orzekł, że przy okazji inwestycji popełniono wiele zaniedbań i dopuszczono do 4 mln zł strat.

Prokurator Luks, dzwoniąc z pokoju byłego prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka, miał wstrzymać śledztwo przeciw wiceprezydentom tego miasta. Chodziło o to, by nie szkodzić kandydatom PiS-u przed wyborami samorządowymi.