Prezes państwowej spółki Narodowe Centrum Sportu za pieniądze podległej mu firmy, wykonawcy Stadionu Narodowego, wyjechał na weekend do ekskluzywnego hotelu w Zakopanem na obrady komisji konkursowej. W hotelu, gdzie jeden nocleg kosztuje 350 złotych komisja ma wybierać najlepszy pomysł na imprezę otwarcia stadionu.

Jedenastoosobowe gremium ma przeanalizować 15 ofert scenariuszy na imprezę otwarcia Stadionu, która ma kosztować 10 milionów złotych. Zgłoszenia wpłynęły w tym tygodniu, a komisja uznała, że lepiej będzie pochylić się nad nimi nie w Warszawie, tylko w ekskluzywnym hotelu, niedawno oddanym do użytku. Żeby ich odciąć od wszystkiego. Wyjazd trochę kosztuje, ale płaci to prywatna firma, czyli generalny wykonawca - tłumaczyła Daria Kulińska, rzecznik NCS.

Główny wykonawca stadionu funduje wyjazd komisji, w której składzie jest szef spółki nadzorującej tego wykonawcę. To nie jest czysta relacja - mówi Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. To Narodowe Centrum Sportu będzie płaciło lub wymierzało kary wykonawcy. Ten styk pomiędzy zamawiającym a wykonawcą jest co najmniej dwuznaczny i nie jest w porządku - uważa Kopińska.

NCS jest państwową spółką ministra sportu. Główny wykonawca stadionu opłacił przejazd i pobyt komisji, rachunek może wynieść od 6 do 10 000 złotych.