Ponad 20 procent Białorusinów wzięło udział w przedterminowych wyborach prezydenckich. Zdaniem niezależnych obserwatorów to dowód na to, że władze chcą sfałszować wyniki wyborów. Dziś ostatni dzień głosowania. Po 20:00 rozpocznie się oficjalne liczenie głosów.

Oficjalnie wybory prezydenckie trwają już od wtorku. Z przedterminowego głosowania skorzystało blisko 20 procent obywateli. Stworzyło to władzy idealne warunki do manipulowania. W dużych zakładach pracy organizowano wyborcze wycieczki. Pracownicy byli zawożeni do punktu wyborczego

a później w nagrodę mogli iść do domu. Niektóre mińskie akademiki odwiedzano z urną po to, by studenci zagłosowali przed wyjazdem do domów. W sumie od wtorku zagłosowało nieco ponad 30 procent uprawnionych obywateli. Jednak coraz mniej z głosujących wierzy w zapowiadane przez opozycję bezapelacyjne zwycięstwo ich kandydata – prezydent Łukaszenko cieszy się wciąż dużym poparciem. "Nam jest wszystko jedno. Byleby można było żyć i pracować" – mówią mieszkańcy Mińska. Podobnie myśli większość Białorusinów dlatego wygrana Łukaszenki wydaje się być przesądzona. Czy tak się stanie? Okaże się to już o północy polskiego czasu, kiedy na Białorusi zostaną podane wyniki wyborów. Jednak według międzynarodowych obserwatorów nie jest możliwe by głosy zostały tak szybko przeliczone - chyba, że wyniki zostały ustalone już przed wyborami.

Na zdjęciu: Pomimo ciszy wyborczej Łukaszenko nie znika z ekranów białoruskiej telewizji Foto: Piotr Sadziński RMF

11:50