Cała Europa głosowała w wyborach do Parlamentu Europejskiego. I prawie cała Europa skręciła w prawo. W Polsce bez niespodzianek. Zwyciężyła Platforma Obywatelska, oprócz niej do europarlamentu dostały się PiS, SLD-UP i PSL. Frekwencja była niska, ale bardzo ciekawie było w kilku miastach, gdzie partyjne jedynki stoczyły ze sobą zacięte bitwy.

W wyborczym wyścigu o mandaty europosłów Platforma Obywatelska z wynikiem 44,39 procent głosów wyprzedza PiS o prawie 17 procent. Na Prawo i Sprawiedliwość głosowało ponad milion sześćset tysięcy wyborców, to 27,41 procent wszystkich oddanych głosów. Koalicja SLD-UP może pochwalić się wynikiem 12,33 procent, a PSL 7,03. Żadna inna partia nie przekroczyła progu wyborczego. Obecnie liczba mandatów w europarlamencie przedstawiałby się następująco: PO - 25 mandatów, PiS - 15, SLD-UP - 7, a PSL - 3 mandaty. Wyniki nie powinny się już znacząco zmienić. Frekwencja wyniosła 24,53.

PKW podkreśla, że wszystkie głosy są liczone systematycznie i równomiernie w skali całego kraju. W tej chwili znamy wyniki z ponad 98 procent wszystkich komisji. Ostateczne wyniki poznamy jeszcze dziś wieczorem, a jutro po południu w warszawskich Łazienkach odbędzie się uroczystość wręczenia zaświadczeń wybranym europosłom.

Zaraz po zakończeniu ciszy wyborczej głos zabierali po kolei szefowie zwycięskich partii. Na początek Donald Tusk. Wyborcy nie zachowali się tak, jak niektórzy o tym marzyli. Rząd nie dostał żółtej kartki - mówił Donald Tusk:

Byli tacy, którzy mieli różne nadzieje. Te nadzieje na szczęście zawiedliśmy - przekonywał Jarosław Kaczyński:

Wybory na pewno udowodniły, że pomimo dwóch lat rządzenia i kryzysu gospodarczego, poparcie dla PO nie słabnie, że PiS jest niekwestionowanym hegemonem opozycji, ale struktura - zwłaszcza wiekowa - jego elektoratu, powinna budzić niepokój i że scena polityczna coraz bardziej się stabilizuje, a eksperymenty typu Libertas nie podbijają serc.

W tych wyborach wiele przemawiało przeciwko ugrupowaniu Tuska: znużenie władzą, pasywna, mało pomysłowa kampania wyborcza i niska frekwencja. Mimo to zamiast żółtej kartki mamy triumf Platformy, choć nie wszystkich jej kandydatów. Klęska Mariana Krzaklewskiego, porażka Róży Thun w walce z Ziobrą to niespodzianki. Podobnie jak to, że do Brukseli nie pojedzie niedawny lider SLD Wojciech Olejniczak. On zostanie na Wiejskiej, ale znikną z niej takie nazwiska jak: Zemke, Kurski, Piecha, Zaleski, Wałęsa, czy Nitras.

Frekwencja niska, ale pojedynki ciekawe

Zaledwie co czwarty Polak zagłosował wczoraj w wyborach do europarlamentu. Dla porównania, w Niemczech, czy we Francji frekwencja przekroczyła 40 procent. Reporter RMF FM Piotr Świątkowski pytał poznaniaków, dlaczego tak niewielu z nich poszło głosować. Posłuchaj:

Najważniejsze pojedynki toczone były oczywiście w największych miastach. To tam poszczególne partie wystawiły swoich najmocniejszych kandydatów. Jedni świętowali wygraną, inni musieli przełknąć gorycz często niespodziewanej porażki. O wielkim boju w Warszawie opowie nasza reporterka Agnieszka Burzyńska:

A jak było w Małopolsce, w Świętokrzyskiem i na Podkarpaciu? Pojedynek jedynek obserwował tam Maciej Grzyb. Posłuchaj:

We Wrocławiu wyniki wyborów do parlamentu europejskiego obyły się bez większych niespodzianek. Mandaty dostaną osoby z pierwszych miejsc list PO, PiS i SLD-UP. Do europarlamentu z Wrocławia wybiera się Jacek Protasiewicz z PO, absolutny zwycięzca tych wyborów. Na Dolnym Śląsku głosowało na niego ponad 160 tysięcy osób. Do Protasiewicza dołączy Lidia Geringer-d’Oedenberg, najbardziej chyba znana europarlamentarzystka w regionie.

Zaskoczeniem, ale nie dużym, jest także sukces Ryszarda Legutko z PiS. Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego jest, jak się zwykło mówić o takich kandydatach, spadochroniarzem z Krakowa. Jednak we Wrocławiu zdobył drugi wynik wyborczy, dostał ponad 75 tysięcy głosów. Wrocławianie niezbyt chętnie brali udział w tych wyborach. Odnotowano tu jedną z gorszych frekwencji. Wśród dużych miast gorszy był tylko Szczecin.

Wyniki wyborów do europarlamentu komentuje dla Faktów RMF FM dr Marzena Cichosz, politolog, autorka raportu oceniającego pracowitość polskich europosłów w mijającej kadencji: