W poniedziałek w kancelarii premiera zostanie wystawiona księga kondolencyjna. Pogrzeb Władysława Bartoszewskiego odbędzie się 4 maja w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela. W poniedziałek też, w czasie polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych premier Ewa Kopacz odczyta treść wystąpienia Władysława Bartoszewskiego. Przemówienie profesora miało zakończyć zaplanowane na poniedziałek spotkanie. „Wszystkie tezy do rozmowy były przygotowane” – mówi w rozmowie z RMF FM Krzysztof Miszczak, dyrektor biura pełnomocnika rządu ds. dialogu polsko-niemieckiego.

Grzegorz Kwolek RMF FM: Profesor Bartoszewski do końca szykował konsultację. Na jakim byliście etapie?

Krzysztof Miszczak, dyrektor biura pełnomocnika rządu ds. dialogu polsko-niemieckiego: Końcowym, tzn. wszystkie rozmowy, wszystkie tezy do rozmów były już przygotowane. Pan minister miał też wygłosić przemówienie podczas tej konsultacji jako specjalny gość. Podczas konsultacji jest tzw. spotkanie plenarne obu rządów i wtedy występują ministrowie, ale ze względu na rolę pana ministra w stosunkach polsko-niemieckich miał pan minister wygłosić przemówienie w obecności dwóch premierów tzn. pani kanclerz i pani premier.

Jakim był szefem?

To jest bardzo dobre pytanie. To był znakomity szef. Najbardziej podziwiałem u niego to, że był po prostu człowiekiem. On bardzo lubił ludzi. On wiedział, że ludzie mają wady, ale człowiek jest zbudowany i z wad i z zalet. Zalety to są te elementy, które ludzie pokazują, bo chcą być lepsi, a wady ukrywają. Ale on podziwiał ludzi za jedno i za drugie. Po za tym pomagał bardzo dużo ludziom. Cały ten zespół, który ja prowadziłem u pana ministra, on współpracował, rozmawiał z ludźmi. Wszystko czytał, co jego pracownicy pisali, naprawdę bardzo uważnie czytał, poprawiał to. Czytał jednocześnie kilka rzeczy to jest coś niesamowitego. Genialna pamięć, genialne wykształcenie. Gigant po prostu. Nie tylko w stosunkach polsko-niemieckich, bo stosunki polsko-niemieckie dzisiaj to są stosunki europejskie tzn., on był tak znaną osobowością nie tylko w Europie. To jest mało znany taki epizod. Model pojednania polsko-niemieckiego został wykorzystany przez państwa azjatyckie tzn. Chiny Ludowe, Korea z jednej strony i Japonia z drugiej strony mają podobny problem pojednania jak Polska z Niemcami. On był w Japonii i wyobraźcie sobie państwo, że on brał udział w dialogu międzynarodowym. Tzn. nie w dialogu międzynarodowym ograniczonym do Europy, ale to był dialog globalny. To była ostatnia osoba, ostatnia osobowość, która miała te doświadczenia i była tym autorytetem, prawdziwym autorytetem. Ten autorytet tego już nie będzie po prostu, a myślę że każde państwo dzisiaj np. w tych zawirowaniach w Europie, kiedy Europa jest, że tak powiem zachwiana w pewnych wartościach, które on reprezentował, on był tą instancją tym fundamentem tej Europy, tej Europy przyszłości dlatego na prawdę szkoda, że go już nie ma.

Świadek historii, człowiek wielu anegdot. Wspominał czasem, wracał do swojej przeszłości?

Tak wracał, ale opowiem panu jeszcze inną anegdotę. Traktowałem go jak ojca, on to powtarzał. Jego zresztą syn ma tyle lat co ja, więc była to inna konotacja. My się znamy, znaliśmy 33 lata. Poznaliśmy się na Uniwersytecie w Monachium. On był normalnym człowiekiem z krwi i kości. Dowiedziałem się po zdaniu egzaminów wstępnych na uniwersytet Maksymiliana Ludwika w Monachium, że na moim wydziale jest polski profesor. Poszedłem tam oczywiście, ja nigdy nie byłem studentem pana profesora, ale usiadłem obok niego przed studentami niemieckimi i on do mnie mówi, po niemiecku, "A pan kto?". Ja mówię, że jestem Polak, a on mówi "Boi się Pan?", a ja mówię "Boję." "Bo ja też". Wie pan to był taki człowiek znany, wybitny, a taki człowieczy, normalny. Studenci niemieccy go uwielbiali. Sala była olbrzymia, ale nie było gdzie usiąść. On tylko siedział, ja siedziałem z boku, oni siedzieli na podłodze. I co było bardzo interesujące, słuchali go nie tylko studenci z Republiki Federalnej Niemiec, ale ci uciekinierzy z NRD. Słuchali go nie jako Polaka, ale jako człowieka z bloku wschodniego. To był nasz człowiek, reprezentował nas.

(j.)