"Niespójność funkcjonowania systemu identyfikacji i rejestracji zwierząt" - to jedno z głównych zastrzeżeń unijnych inspektorów po kontroli w polskich ubojniach - ustalił reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Tygodniową kontrolę zarządzono po ujawnieniu przez TVN afery z eksportem mięsa chorych i padłych krów.

"Niespójność funkcjonowania systemu identyfikacji i rejestracji zwierząt" - to jedno z głównych zastrzeżeń unijnych inspektorów po kontroli w polskich ubojniach - ustalił reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Tygodniową kontrolę zarządzono po ujawnieniu przez TVN afery z eksportem mięsa chorych i padłych krów.
Wołowina w chłodni (zdj. ilustracyjne) /Wojciech Pacewicz /PAP

Jak ustalił reporter RMF FM, inspektorzy, kontrolując system, stwierdzili, że w Polsce nie za bardzo wiadomo, co dzieje się z zabitymi zwierzętami gospodarskimi. Nie wiadomo, czy część zarejestrowanych w bazie zwierząt została zabita na użytek własny czy może padła albo została zutylizowana. W wielu przypadkach brakuje ciągłości w dokumentacji i nie zgadzają się liczby. Może to świadczyć o dużej szarej strefie w tym obszarze.

Inspektorzy twierdzą, że hodowcy słabo wywiązują się ze swych obowiązków i kuleje nadzór nad systemem rejestracji. Według naszej informacji, raport z wnioskami po kontroli ma być sporządzony już za 10 dni. To oznacza, że sprawa jest pilna i inspektorzy chcą szybszej odpowiedzi od strony polskiej. 


Pod koniec stycznia telewizja TVN24 wyemitowała reportaż o nielegalnym uboju krów, który odbywał się w nocy bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka.

Przeprowadzone przez dziennikarzy "Superwizjera" śledztwo dowodzi, że w Polsce od lat istnieje czarny, niezwykle opłacalny rynek handlu chorymi krowami. 

Rzeźnia, w której dokonywano nielegalnego uboju została zamknięta. Z list dystrybucyjnych wynika, że mięso trafiło do kilkudziesięciu punktów w Polsce i za granicę - do 14 krajów.

Opracowanie: