"Nie mam złych opinii o Jagnie Marczułajtis i działania jej męża nie są dla niej samej dyskwalifikujące" - tak mówi premier Donald Tusk i sugeruje, że posłanka PO mogła nie podobać się wielu osobom na czele komitetu Zimowych Igrzysk 2022 w Krakowie. Szef rządu nie chce wskazywać, kto powinien po rezygnacji Marczułajtis pokierować Komitetem.

Premier Tusk nie wymienił z nazwiska nikogo, kto mógłby chcieć zaszkodzić posłance Platformy Obywatelskiej. Zasugerował jednak, że projekt igrzysk stał się realny właśnie dzięki Jagnie Marczułajtis i ten sukces mógł kogoś kłuć w oczy.

Nie chcieli się pogodzić z faktem, że pani Jagna Marczułajtis może być liderką tego projektu. Od początku słyszałem głosy, że nie ona powinna... Nie wykluczam tego, że Jagna Marczułajtis padła ofiarą tego, że ta olimpiada stała się realna - mówił.

Premier mówił, że bardziej niż kłopoty z posłanką Marczułajtis i jej mężem, projektowi igrzysk szkodzi pomysł referendum po złożeniu wniosku akcesyjnego.

Ta kolejność nie jest logiczna. Dlatego inicjatywa prezydenta Majchrowskiego i radnych Krakowa osłabia siłę wniosku - argumentował. W takiej sytuacji - zdaniem premiera - wynik referendum musi być bardzo mocny na TAK - żeby projekt był nadal realny. 

Zobacz również:

Następcę Marczułajtis-Walczak poznamy w czwartek

W czwartek zostanie wyłoniony przewodniczący Komitetu Konkursowego Zimowe Igrzyska Olimpijskie Kraków 2022 - poinformował marszałek małopolski Marek Sowa. Posłanka Jagna Marczułajtis-Walczak, która była szefową stowarzyszenia, złożyła rezygnację w sobotę. "Ze względu na dobro projektu Zimowe Igrzyska Olimpijskie Kraków 2022, w związku z atakami na moją osobę, podjęłam decyzję o rezygnacji ze stanowiska przewodniczącej Komitetu Konkursowego Kraków 2022" - czytamy w oświadczeniu posłanki.

Według mediów mąż Andrzej Walczak miał namawiać dziennikarzy do przychylnych publikacji na temat organizacji zimowych igrzysk. "Oświadczam, że nie wiedziałem o działaniach podejmowanych przez męża podczas mojego pobytu na konferencji sportowej w Turcji. Andrzej Walczak działał wyłącznie jako osoba prywatna i nie miał prawa sugerować, jakoby przedstawiał stanowisko Komitetu, którego pracownikiem nigdy nie był i nigdy nie miał wpływu na jego prace - zaznaczyła czołowa przed laty snowboardzistka, czwarta w igrzyskach w Salt Lake City w 2002 roku.

(j.)