W ataku w Afganistanie zginęli st. kpr. Piotr Ciesielski, szt. szer. Łukasz Krawiec, st. szer. Marcin Szczurowski, st. szer. Marek Tomala i szer. Krystian Banach. Wszyscy służyli w 20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej. Najmłodszy miał 22 lata, najstarszy był w wieku 33 lat.

Starszy kapral Piotr Ciesielski miał 33 lata. W wojsku służył od 2005 roku. To była jego pierwsza misja zagraniczna. Pośmiertnie został awansowany do stopnia młodszego chorążego. Miał żonę i dwie córeczki.
Starszy szeregowy Łukasz Krawiec. Miał 24 lata. W wojsku służył od czterech lat. Była to już jego druga misja wojskowa w Afganistanie. Był strzelcem wyborowym. Pośmiertnie awansowany do stopnia sierżanta.
Szeregowy Krystian Banach. Miał 22 lata. W 20. Brygadzie Zmechanizowanej służył od 2008 roku. Był kawalerem. Wyjazd do Afganistanu był jego pierwszą misję. Pośmiertnie awansowany do stopnia sierżanta.
Starszy szeregowy Marcin Szczurowski. Miał 30 lat. W wojsku służył od 2003 roku. To była jego pierwsza misja. Pozostawił żonę i dwie córeczki. Pośmiertnie awansowany do stopnia sierżanta.
Starszy szeregowy Marek Tomala. Miał 25 lat. W wojsku od 2006 roku. To była jego trzecia misja. Pozostawił żonę i córeczkę. Pośmiertnie awansowany do stopnia sierżanta.

Znałem Marcina od wielu, wielu lat. Razem uczyliśmy się w jednej szkole. Byliśmy od 2006 roku na jednej kompanii. Był szery, uczciwy, był lubiany w korpusie szeregowych, podoficerów. Marcin marzył o tym jak wróci, że pójdzie do szkoły podoficerskiej, że mu się uda. Bardzo kochał swoją rodzinę, dwójkę dzieci - tak szeregowego Marcina Szczurowskiego wspomina jego kolega z jednostki Robert Sowizdrzał.

Najbardziej znałem Piotrka Ciesielskiego, bo był na mojej kompanii. Do tej pory nie może do mnie dotrzeć ta wiadomość, bo często, bardzo często dzwonił na kompanię, żeby utrzymać ten kontakt. Ciężko mi jest powiedzieć, ciężko mi jest zrozumieć, dlaczego tak się stało. Każdy się z tym liczył, każdy miał świadomość, że może taka sytuacja zaistnieć, ale każdy na pewno odsuwał od siebie taką myśl, że każdy pojedzie i wróci cało, szczęśliwie - dodaje inny żołnierz z jednostki Mirosław Szwedowski.

Rodziny poległych żołnierzy zostały objęte opieką psychologiczną. Mogą też liczyć na naszą dalszą pomoc- powiedział ppłk Mirosław Ochyra z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych.

Zobacz również:

Pięciu polskich żołnierzy zginęło w Afganistanie

W czwartek w Ghazni odbędzie się smutna ceremonia pożegnania poległych żołnierzy. Następnie ciała zostaną przetransportowane do największej naszej bazy koalicyjnej w Bagram, gdzie cześć oddadzą im żołnierze sił ISAF. Stamtąd ciała zostaną przetransportowane do Polski po uzgodnieniu z rodziną - poinformował Ochyra. Dla większości z nich to była pierwsza misja zagraniczna. Byli to żołnierze o bardzo dobrej opinii, którzy wzorowo wykonywali swoje zadania. Były to osoby na które zawsze można było liczyć - dodał rzecznik.

Zaatakowany polski konwój liczył sześć pojazdów. Jechało w nim 30 polskich żołnierzy. Wybuch nastąpił pod czwartym pojazdem w kolumnie. Trwa zbieranie wszystkich śladów, które mogą doprowadzić do wykrycia sprawców i organizatorów tego ataku. Wszystkie dowody i ślady są analizowane ze stroną amerykańską. Ładunek miał wielkość stu kilogramów. Trzeba ustalić, jak głęboko był zakopany, jak wykonany i w jaki sposób odpalony- tłumaczył Ochyra.