Dwóch poważnie rannych 4-latków trafiło do szpitala w Poznaniu po wypadku w Nowym Tomyślu. Samochód wjechał w grupę dzieci. Kierowała nim 55-letnia kobieta. Prawdopodobnie zasłabła za kierownicą.

JAK DRAMATYCZNIE WYGLĄDAŁO TO ZDARZENIE MOŻECIE ZOBACZYĆ TUTAJ.

Samochód najpierw przejechał przez pusty pas dla jadących z naprzeciwka. Później wjechał na chodnik, którym szła grupa przedszkolaków. Wszystkie dzieci miały na sobie odblaskowe kamizelki.

Opiekunki, widząc nadjeżdżające auto, próbowały zasłonić maluchy. Dwóch przedszkolaków zostało jednak rannych. Jeden z chłopców ma złamane żebro i łopatkę. Dziecko przez najbliższą dobę pozostanie na obserwacji i dopiero po tym czasie można będzie jednoznacznie powiedzieć, czy jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedziała zastępca dyrektora szpitala przy ul. Krysiewicza w Poznaniu Sylwia Świdzińska. Drugi 4-latek ma wstrząśnienie mózgu i obrażenia głowy. Znajduje się w Szpitalu Klinicznym im. K. Jonschera w Poznaniu.

55-letnia kierująca także trafiła do szpitala. Uderzyła autem w budynek przedszkola. 

Wszystko wskazuje na to, że kobieta zasłabła za kierownicą. 55-latka - jak powiedział nam Przemysław Podleśny, oficer prasowy komendy powiatowej policji w Nowym Tomyślu - od wielu lat choruje na cukrzycę. W chwili badania przez lekarzy stwierdzono u niej nagły spadek poziomu cukru we krwi - zaznaczył.

(MRod)