Warszawski sąd nie zgadza się na dobrowolne poddanie się karze przez biskupa pomocniczego Piotra J. W październiku hierarcha, prowadząc samochód po pijanemu, wjechał w stolicy w latarnię uliczną. W ramach kary zaproponował osiem miesięcy prac społecznych.

Zobacz również:

Sąd - jak przekazał nam prosto z sali rozpraw Mariusz Piekarski - nie uzasadniał swojej odmownej decyzji. Jednak nieoficjalnie dziennikarz RMF FM dowiedział się, że sędzia prowadząca sprawę biskupa uznała, że zaproponowana przez niego kara ośmiu miesięcy ograniczenia wolności, jest zbyt łagodna. Biskupowi grożą bowiem aż dwa lata więzienia.

Sąd chce też przesłuchać strażników miejskich, którzy zatrzymali pijanego duchownego zaraz po tym, jak swoim samochodem uderzył w latarnię.

Dziś biskup nie stawił się w sądzie. Reprezentował go aplikant adwokacki Piotr Hajduk, który podtrzymał wniosek o poddanie się karze. Nie chciał wypowiadać się o sprawie.

Kolejna rozprawa, już z udziałem biskupa, ma się odbyć 23 stycznia.

Biskup miał ponad 2,5 promila

20 października 57-letni biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej stracił panowanie nad autem i uderzył w latarnię w Warszawie. Badanie na zawartość alkoholu w organizmie wykazało ponad 2,5 promila. Hierarcha przyznał się do prowadzenia auta pod wpływem alkoholu i oddał się do dyspozycji papieża. Duchowny przeprosił wszystkich, których zgorszył swoim czynem. Zapewnił, że chce jak najszybciej skorzystać ze specjalistycznej pomocy.