Tymczasowe aresztowania zastosował sąd wobec trzech podejrzanych ws. nieprawidłowości przy zakupie Elektrociepłowni Przeworsk. Wobec pozostałych czterech zatrzymanych osób prokuratura zastosowała dozór policji oraz wysokie poręczenia majątkowe.

Tymczasowe aresztowania zastosował sąd wobec trzech podejrzanych ws. nieprawidłowości przy zakupie Elektrociepłowni Przeworsk. Wobec pozostałych czterech zatrzymanych osób prokuratura zastosowała dozór policji oraz wysokie poręczenia majątkowe.
Budynek elektrociepłowni w Przeworsku /Darek Delmanowicz /PAP


Zatrzymanym w tej sprawie, wśród których jest czworo byłych członków zarządu spółki PGE Energia Odnawialna, zarzucono m.in. niegospodarność w związku z zakupem nieczynnej elektrociepłowni. To jeden z wątków tzw. afery podkarpackiej.

Agenci rzeszowskiej delegatury CBA zatrzymali w czwartek w tej sprawie siedem osób: czworo byłych członków zarządu PGE Energia Odnawialna SA - prezesa Wojciecha A., Jacka P., Krzysztofa K. i Marzannę Ch., byłego dyrektora departamentu w tej spółce Bogdana Z., a także rzeczoznawcę majątkowego oraz prezesa spółki E. z branży energetycznej Piotra M.

Od czwartku trwały przesłuchania tych osób w śląskim wydziale Prokuratury Krajowej. Zakończyły się w sobotę rano. Jak poinformował Piotr Żak z Prokuratury Krajowej, sąd orzekł tymczasowe areszty wobec osób, których skala odpowiedzialności za zarzucone czyny zdaniem prokuratury jest największa: przedsiębiorcy z branży energetycznej, byłego wiceprezesa PGE EO oraz biegłego, który zdaniem prokuratury sporządził poświadczającą nieprawdę opinię.

Wobec pozostałych podejrzanych prokurator zastosował dozory policji oraz poręczenia majątkowe w kwotach od 100 tys. zł do 500 tys. zł.

Zatrzymani w tej sprawie byli członkowie zarządu i były dyrektor w PGE EO usłyszeli w katowickiej prokuraturze zarzuty dotyczące niegospodarności - wyrządzenia szkody w wielkich rozmiarach. Chodzi o co najmniej 22 mln zł.

Zarzuty stawiane byłym członkom zarządu PGE EO obejmują okres od kwietnia 2009 r. do listopada 2010 r. i związane są z nabyciem od spółki z branży energetycznej z Podkarpacia zorganizowanej części przedsiębiorstwa określanego jako "Elektrociepłownia Przeworsk" w Przeworsku. Według śledczych transakcja ta nie miała żadnych podstaw ekonomicznych.

Zatrzymany prezes spółki, która sprzedała elektrociepłownię PGE EO, usłyszał zarzut przywłaszczenia mienia znacznej wartości - chodzi o co najmniej 6 mln zł z dokonanej transakcji. Jest też podejrzany o pranie brudnych pieniędzy m.in. w Liechtensteinie, na Słowacji i Gibraltarze, wspólnie ze słowackim przedsiębiorcą.

W sprawie zarzuty sformułowano również wobec rzeczoznawców majątkowych, którzy mieli poświadczyć nieprawdę w operacie szacunkowym dotyczącym określenia wartości rynkowej elektrociepłowni oraz aktywów materialnych i niematerialnych przeznaczonych do sprzedaży. Według śledztwa rzeczoznawcy zawyżyli w tym dokumencie rzeczywistą wartość budynków i budowli oraz maszyn i urządzeń wchodzących w skład majątku szacowanego przedsiębiorstwa o ponad 10 mln zł, ułatwiając tym samym wyrządzenie szkody PGE EO.

Transakcja kupna elektrociepłowni wiąże się z tzw. aferą podkarpacką, ponieważ doszło do niej, gdy podejrzany w sprawie afery poseł PSL Jan Bury pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa.