Rządowe nagrody dla urzędników pod baczną obserwacją Najwyższej Izby Kontroli. Jak ujawnił reporter RMF FM Piotr Glinkowski, pracownicy wszystkich resortów dostali w sumie ponad 55 mln zł nagród. Głównie za "wybitne osiągnięcia".

Kontrolerzy sprawdzą po pierwsze, kto dostał nagrody. Zgodnie z przepisami przysługują one tylko szeregowym pracownikom. Premie dla ministrów, wiceministrów i innych osób z kierownictwa resortów są niezgodne z przepisami.

Podczas przyszłorocznej kontroli budżetowej NIK zajmie się również konkretnymi kwotami i pochodzeniem tych pieniędzy. Zgodnie z prawem nagrody mogą stanowić wyłącznie 3 proc. funduszu wynagrodzeń. Jak pokazują poprzednie lata, nie zawsze tak było.

Oprócz wspomnianych 55 mln na nagrody od początku roku, kontrolerzy NIK przyjrzą się także premiom świątecznym. Te nie zostały jeszcze wypłacone, wiemy jednak, że wyniosą blisko 3 mln zł. Pieniądze dostaną pracownicy trzech resortów: obrony narodowej, sprawiedliwości i rolnictwa.

Niekwestionowanym liderem wśród rozdających nagrody jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Tam wydano na ten cel 10,5 mln zł. Od początku roku, zaledwie o 2 mln gorszy jest MON i dawny resort infrastruktury.

Siedem milionów złotych na nagrody wydał resort spraw wewnętrznych. Identycznie - Ministerstwo Pracy. Wśród liderów są także ministerstwa: skarbu i środowiska. Tam na osobę średnio przypadło odpowiednio po prawie 7 oraz 4,5 tys. zł.

Kwota ponad 55 mln może być jeszcze wyższa. Mimo próśb naszego reportera, wysokości nagród nie podały jeszcze ministerstwa gospodarki i finansów. Nadal czekamy również na komentarz premiera w sprawie takiej formy taniego państwa.