W tragicznych warunkach przebywają bezdomni w ogrzewalni przy ulicy Kijowskiej w Warszawie. To warunki uwłaczające ludzkiej godności. Małe pomieszczenia są przepełnione ludźmi i wypełnione dymem papierosowym.

Część ludzi przez cały dzień siedzi na podłodze. Zapach moczu i ludzkiego potu jest nie do zniesienia. Starsza kobieta płacze i łapie naszą reporterkę za rękaw. Prosi o pomoc. Mówi, że musi iść do lekarza, bo ma chore nogi. Podwija nogawkę spodni i pokazuje rany.

Tu jest więcej osób, które kwalifikują się do szpitala, ale nikt nas nie chce tam widzieć, bo jesteśmy bezdomni - mówi jeden z mężczyzn. 

Opiekun ogrzewalni, z którym później rozmawiała nasza reporterka, powiedział, że w każdym uzasadnionym przypadku pomoc medyczna jest udzielana. Nawet rano wzywane było pogotowie. A w tym przypadku nikt nic nie zgłaszał.  

Bezdomni przychodzą do ogrzewalni sami lub są przywożeni przez straż miejską. Są skazani na to miejsce. Nie mają dokąd pójść. Powodów ich bezdomności jest wiele - tyle, ile ich samych w tym miejscu.

Oddaliśmy mieszkanie dzieciom i sami wylądowaliśmy na bruku - mówi siedząca na podłodze kobieta. To mój mąż - mówi, wskazując na siedzącego obok mężczyznę. Oboje mają wyższe wykształcenie. Nie mogą jednak znaleźć pracy. Zimą wegetują, latem pracują w rolnictwie. Wierzą, że kiedyś im się uda wyjść z bezdomności. Potrzebujemy tylko małego mieszkania, a z całą resztą damy sobie radę - mówi mężczyzna. 

Inny bezdomny opowiada, że jego problem to efekt długiego bezrobocia. Nie poradził sobie z narastającym zadłużeniem mieszkania. Uważa, że, gdyby miał pracę, mógłby wrócić do normalnego życia.

Jedyną rozrywką dla zebranych w ogrzewalni bezdomnych jest rozmowa oraz skręcanie i palenie papierosów. Żadnej prasy, żadnego radia czy telewizji. Proszę spojrzeć - mówi do reporterki RMF FM wyróżniający się z grona bezdomnych mężczyzna. Jest schludnie ubrany. Wygląda na opiekuna całej grupy, chociaż nim nie jest. Na razie dzieli los innych bezdomnych zebranych w tym miejscu. Nadmienia, że być może od poniedziałku rozpocznie pracę. Tu są tylko dwa pomieszczenia i siedem krzeseł, a ludzi czasami nawet setka - opowiada. 

Rzeczywiście, tylko kilka osób siedzi na krzesłach. Pozostali na wózkach inwalidzkich lub na podłodze.

Bezdomni dostają na miejscu ciepłe napoje i zupę. Ogrzewalnia czynna jest do godziny 19. Później ludzie idą lub są przewożeni do noclegowni.  

Do tego tematu jeszcze powrócimy