Bez przełomu, choć w dobrej atmosferze - tak przebiegała wizyta Colina Powella w Moskwie. Amerykański sekretarz stanu spotkał się z prezydentem Władimirem Putinem, aby rozmawiać o Iraku, kwestii która podzieliła i jak wszystko wskazuje - dzieli nadal Amerykanów i Rosjan.

Moskwa chce zabezpieczyć swe interesy, rosyjskie firmy podpisały w przeszłości szereg intratnych kontraktów z reżimem Sadama Husajna. Jeśli umowy przepadną, a Amerykanie mówią że decyzja należy do nowych władz irackich, Rosjanie stracą mnóstwo pieniędzy. Kolejnym punktem sporu jest kształt powojennego Iraku. Dlatego różnic nie udało się załagodzić.

Spotkanie miało przygotować zbliżającą się wizytę prezydenta Busha w Petersburgu i ocieplić nieco atmosferę po okresie burzy i naporu związanym z kryzysem irackim. Jedną z zapowiedzi rosyjskich starań by tak się stało, było przegłosowanie przez Dumę porozumienia o redukcji arsenałów nuklearnych.

Sam prezydent Putin oświadczył, że po fazie sporów oba kraje przechodzą do porządku dziennego nad różnicami zdań w niektórych sprawach. Nie zmienia to jednak faktu, że te różnice zdań pozostają bardzo istotne.

Oba kraje wciąż nie zgadzają się co do treści możliwej rezolucji w sprawie Iraku, co do zniesienia obowiązujących wciąż sankcji ONZ, co do ewentualnej, jeśli w ogóle jakiejkolwiek roli inspektów ONZ w Iraku.

Oba kraje mają też do rozwiązania inne kwestie, choćby rosyjską współpracę nuklearną z Iranem. Zauważa się tu pierwsze optymistyczne oznaki w tej sprawie. Jak się ocenia, podczas spotkania w Petersburgu obaj prezydenci mogą się domagać i przypieczętować zakończenie pory zimowej w stosunkach obu krajów.

Foto Archiwum RMF

06:20