Po wyborach samorządowych coraz częściej - i to nie tylko w SLD – pojawiają się pytanie: jak będzie wyglądać powyborcza partyjna samokrytyka w Sojuszu Lewicy Demokratycznej? Symboliczne porażki lewicowych kandydatów - zwłaszcza w 2. turze - stawiają baronów, czyli lokalnych przywódców SLD, przed zasadniczym wyborem: odejście z rządu albo rezygnacja z partyjnej funkcji w regionie.

SLD-owskie doły domagają się zmiany statusu partii, który zdaniem Izabeli Sierakowskiej dał przeogromną władzę tzw. baronom, panom życia i śmierci. To oni o wszystkim decydowali. Jeżeli baron powiedział nie to było nie. Wszak ryba nie psuje się od ogona. Trzeba popatrzeć, jakie błędy zostały popełnione w centrali – przekonuje Sierakowska.

Baronowie powinni teraz złożyć głowy na pieniek grzmi się SLD-owski teren. Prezydent namawia Łybacką, Kurczuka czy Szarawarskiego, że jeśli chcą pozostać w rządzie, to powinni zrezygnować z funkcji w regionie.

Ale czy Leszek Miller zdetronizuje baronów, czy baronii oddadzą władzę w terenie, dzięki której tak właściwie dostali się do rządu?

Foto: Archiwum RMF

15:30